niedziela, 25 lutego 2018

Jak możesz wydać własną książkę?

Jak możesz wydać własną książkę?


Autor: Mirek Mytyk


Być może już napisałeś książkę, być może dopiero to planujesz. Jeśli to drugie - weź się do pisania! Jeśli to pierwsze, pewnie zastanawiasz się teraz jak wydać swojego "bestsellera". I tu może pojawić się problem.


Jak to zrobić? Gdzie?


Drogi do wydania książki są dwie.
Pierwsza to oczywiście druk i dystrybucja przez wydawnictwo na jego koszt, a druga to wydanie książki na własny koszt. Niech Ci jednak nie przyjdzie do głowy druk książki w drukarni i próba jej sprzedaży na własną rękę. Mało prawdopodobne, że Ci się uda, a jeśli tak, to zapewne nie będzie to nakład rzędu kilku tysięcy czy więcej.


Drugi sposób również opiera się o współpracę z wydawnictwami. Różnica polega na tym, że płacąc za pokazanie światu swojego dzieła, przejmujesz na siebie całe ryzyko finansowe, ale w przypadku sukcesu, Twoje zyski są większe. Dystrybucję i promocję lepiej zostawić profesjonalistom.


Od początku.
Na rynku jest kilka wydawnictw, za pośrednictwem, których możesz pokazać światu swoje dzieło. Trzeba tylko wysłać do nich swój tekst i czekać na odpowiedź. Uwaga, wysłać już napisaną książkę, a nie oświadczenie w stylu: "Witam, mam pomysł na książkę. Wydacie mi ją?".


Jeśli nie wiesz, do jakiego wydawnictwa się zwrócić to przejrzyj książki, które czytasz, pospisuj wydawnictwa, a następnie znajdź ich strony internetowe.
Jeśli napisałeś książkę, to zakładam, że "kilka" pozycji w swoim życiu przeczytałeś. Bardzo prawdopodobne, że gatunek Twojego dzieła również jest zbliżony do tych z prywatnej biblioteki. Dlatego wybór tych wydawnictw jest trafny.

Wydawnictwa, w większości przypadków, nie wydają całego zakresu gatunków literackich. Przeważnie specjalizują się w jednym. Np. wydawnictwo publikujące książki z tematyki science-fiction z pewnością nie wyda romansu i na odwrót.
Kiedy już znajdziesz się na stronie www danego wydawnictwa zapewne bez problemu znajdziesz informacje o możliwości wydania książki. Teraz postępuj już według wskazówek. Zapoznaj się z warunkami, prześlij materiał lub jego fragment (zależnie od preferencji wydawcy).
Wyślij książkę do kilku wydawnictw, masz wtedy większe prawdopodobieństwo, że któremuś z nich Twoja pozycja się spodoba, a jeśli będzie ich więcej to... bardzo dobrze. Możesz wybrać najlepszą ofertę.

Jeśli Twoja książka to poradnik, masz dodatkową możliwość wydania jej za pośrednictwem wydawnictw internetowych, które prócz tradycyjnych książek wydają również e-booki (książki w formie elektronicznej). Przykładowi wydawcy to np. Złote Myśli czy OnePress.

Wejdź na stronę Złotych Myśli i kliknij w zakładkę po prawej stronie "Współpraca wydawnicza". Przekonasz się, że wydanie poradnika nie jest takie trudne.

Tyle, jeśli chodzi o pierwszą możliwość, czyli wydanie książki na koszt wydawnictwa.

Twoja książka za Twoje pieniądze.
Jeśli jednak wydawcom nie spodoba się Twoje dzieło, a Ty jesteś przekonany, że ma one swoją wartość i chcesz je wydać, masz możliwość uczynienia tego na swój koszt. W tym przypadku cały proces jest jeszcze prostszy. Kontaktujesz się z wydawcą, który umożliwia taką usługę i po zapoznaniu się warunkami współpracy rozpoczyna się proces wydawniczy. Może to trwać około 3 miesięcy, ale masz pewność, że Twoja publikacja ujrzy światło dzienne.
Pamiętaj jednak, aby wybrane wydawnictwo zajmowało się dystrybucją książki tak jak np. system wydawniczy Fortunet. Na własną rękę niewiele zdziałasz.

Zarobić na książce.
Oczywiście w obydwu przypadkach, jeśli Twoja książka będzie się sprzedawać, to na tym zarobisz. W przypadku samofinansowania publikacji zarobki są wyższe niż te oferowane przy ponoszeniu kosztów wydania przez firmę. Trzeba jednak pamiętać o kosztach. W przypadku wspomnianego wyżej wydawnictwa Twój dochód z każdej książki to 40%, reszta to marże dystrybucyjne, a warto podkreślić, że wydawnictwo współpracuje m. in. z siecią Empik. Pamiętaj, jakiekolwiek wydawnictwo wybierzesz, musisz dopilnować, aby było one związane z jakąś siecią dystrybucyjną. Masz wtedy znacznie większe perspektywy sprzedaży.

W skrócie:
Wyślij swoje dzieło do kilku wydawnictw i czekaj na odpowiedź. Jeśli napisałeś/aś poradnik koniecznie zapoznaj się z ofertą Złotych Myśli, a jeśli wolisz wydać swoją książkę na własną rękę to sprawdź system wydawniczy Fortunet.


______________
Mirosław Mytyk

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Poczciwy księżulo na tropie czyli recenzja audiobooka "Przygody księdza Browna" G.K. Chestertona

Poczciwy księżulo na tropie czyli recenzja audiobooka "Przygody księdza Browna" G.K. Chestertona


Autor: AudioBook Redakcja


Zbiór opowiadań tyleż samo błyskotliwych, poczciwych, na pozór banalnych, w istocie zaś wielce intrygujących, co główny ich bohater we własnej osobie - „niemrawy ksiądz Brown”.


Poczciwy księżulo na tropie czyli recenzja audiobooka Przygody księdza Browna G.K. Chestertona

Chesterton popełnia przy tej okazji genialny kryminał. Jednocześnie dziwne doprawdy rzeczy wyczynia z postacią, której powierza główną rolę - detektywa. Wpierw przebiera go w sutannę, czyniąc zeń nad wyraz pospolitego „klechę”, następnie przydaje mu cech i wyglądu zgoła nieprzystających do tak poważnej funkcji (detektywa, nie klechy): niski, krępy, zwyczajny, prawdopodobnie brzydki. Co więcej – owa nijakość jego podkreślana jest nieomal na każdym kroku i przy każdej sposobności. A jednak dopiero tu, gdzie kończą się pozory, zaczyna się człowiek. I opowieść. Dobra opowieść.

I tak przychodzi nam rozwiązywać wraz z poczciwym księdzem Brownem wielorakie zagadki, nie zawsze kryminalne: poszukujemy zaginionych klejnotów, demaskujemy morderców, rozszyfrowujemy tajemnice przeszłości, uczestniczymy w zawiłych intrygach, a dzięki temu jesteśmy zapraszani do pałaców arystokracji, dane nam jest spacerować po zatłoczonych paryskich trotuarach, wolno nam zaglądać za teatralne kulisy, pływamy łodzią wzdłuż brytyjskich wybrzeży, wdychamy kawiarniany dym, słowem – odkrywamy fascynujący świat, którego zakamarki kryją w sobie wiele zła, grzechu i wszelkiego występku.

Bo Brown, nasz „poczciwy księżulo”, z racji swej głównej profesji, jest przede wszystkim detektywem sumień. Nikt tak jak on nie potrafi wniknąć do ludzkich serc i przede wszystkim tam szukać rozwiązań najbardziej zawiłych przestępstw. Co więcej – jego zamiary nie kończą się na wynajdywaniu odpowiedzi na pytania: „Kto? Dlaczego? W jaki sposób?”, posuwa się bowiem o krok dalej – nawraca na dobrą drogę niektórych spośród złoczyńców, jak np. niejakiego Flambeau i nader często demaskuje ich małość i groteskowość, ku wielkiej uciesze czytelnika i słuchacza. I to czyni go postacią wyjątkową i niepowtarzalną w całej historii literatury tego gatunku.

Autor nie szczędzi mu również bystrości umysłu, błyskotliwości, a także humoru o moralizatorskim zacięciu na wzór Diderota, okraszając każde niemal opowiadanie stosownym morałem, tudzież wypełniając je niezgorszymi frazesami. Dzięki temu zdaje nam się, że wsłuchujemy się nie tylko w opowiadania kryminalne, którymi w istocie są, ale również w coś na kształt oświeceniowych przypowiastek.

Co do języka - jest piękny, soczysty, kwiecisty, w iście staroangielskim stylu, jak gdyby żywcem zaczerpnięty z epoki dżentelmenów i choć z początku, zniecierpliwionemu i nieosłuchanemu z nim jeszcze czytelnikowi, może trącić irytującą myszką, to z czasem zaczyna zachwycać i rozkochiwać w sobie. Podobnie jak głos znakomitego Zbigniewa Wróbla, który w swej niełatwej przecież roli - całość bowiem przesycona jest tak wieloma epitetami i opisami tak szczegółowymi, że niejeden lektor poległby przy pierwsze bodaj próbie zbudowania atmosfery i napięcia, on jednak absolutnie staje na wysokości zadania, dzięki czemu momentami aż trudno oderwać się choćby na chwilę od snutej opowieści i niemal żal wracać do teraźniejszości, bo z pewnością przypomina to po trochu odległą podróż w czasie.

Zadano mi kiedyś na pozór proste pytanie. Brzmiało ono: „Z którą z postaci, spośród całej znanej ci literatury, chciałbyś porozmawiać wieczorem przy piwie?”. Pytanie banalne, by nie powiedzieć trywialne, jednak nie potrafiłem na nie od razu odpowiedzieć. Niewiele bowiem, jak się okazuje, wydała polska i światowa beletrystyka i poezja takich osobników, których moglibyśmy szczerze polubić.
Gdyby jednak dziś ktoś zadał mi to pytanie, bez namysłu odpowiedziałbym: „Z księdzem Brownem”.

Robert Skrzydło


Nasze książki mówią same...- AudioBook.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

O chłopcu, który chciał żyć jak ptak czyli recenzja audiobooka Ptasiek W. Whartona

O chłopcu, który chciał żyć jak ptak czyli recenzja audiobooka Ptasiek W. Whartona


Autor: AudioBook Redakcja


Ptaśka poznajemy w szpitalu psychiatrycznym, do którego został przywieziony prosto z frontu. Po okrutnych doświadczeniach młody żołnierz zbudował mur oddzielający go od świata i bliskich. Zamknięty w zakładzie, niczym ptak w klatce, całymi dniami siedzi skulony, wpatrując się w podłogę. Nikt nie potrafi nawiązać z nim kontaktu...


1_0ffc17dac3a3„Może wariaci to tacy ludzie,
którzy wszystko widzą tak, jak jest,
tylko udało im się znaleźć sposób, żeby z tym żyć”

Wojna zabija i niszczy. W jej wyniku to, co normalne, staje się szaleństwem, szaleństwo zaś zaczyna funkcjonować jako norma. Przekonali się o tym główni bohaterzy powieść Williama Whartona – tytułowy Ptasiek i jego przyjaciel Al Columbato. Wojna zapisała w ich psychice trwały ślad, który utrudnia im powrót do siebie. Osamotnieni i zagubieni w nowej rzeczywistości stracili poczucie tożsamości.

Ptaśka poznajemy w szpitalu psychiatrycznym, do którego został przywieziony prosto z frontu. Po okrutnych doświadczeniach młody żołnierz zbudował mur oddzielający go od świata i bliskich. Zamknięty w zakładzie, niczym ptak w klatce, całymi dniami siedzi skulony, wpatrując się w podłogę. Nikt nie potrafi nawiązać z nim kontaktu. Chłopak myśli, że jest ptakiem. W rzeczywistości kontynuuje swe nocne sny i marzenia z dzieciństwa. Tytułowy bohater od najmłodszych lat zazdrościł ptakom ich losu, a wojna utwierdziła w nim przekonanie, że tylko te stworzenia – powołane do życia w najsubtelniejszym żywiole – są naprawdę czyste i wolne.

Wyciągnąć Ptaśka z tego obłędu może jedynie jego przyjaciel z lat szkolnych, Al Columbato. Al wierzy, że to przeszłość skrywa prawdę osobową, że to w niej znajduje się klucz do tożsamości. Dlatego będzie on próbował przypomnieć Ptaśkowi różne sytuacje z dzieciństwa: ich wspólne przygody, kłopoty, pragnienia i marzenia. Ta opowieść o czasie minionym wypełnia pierwszy plan narracji, drugi stanowią wypowiedzi tytułowego bohatera, z których dowiadujemy się, jak stopniowo popadał w szaleństwo.

W obie postacie wcielił się Adrian Perdjon. Aktor, znany głównie z seriali telewizyjnych, występował m.in. w „Klanie”, „Kryminalnych”, „M jak Miłość” i „Plebanii”. Czytając debiutancką książkę Williama Whartona, lektor wykorzystał swoje językowe zdolności. Nadał wypowiedziom bohaterów charakterystyczne cechy, które ułatwiają słuchaczom szybkie dopasowanie danej kwestii do osoby. Wypowiedzi Ptaśka są czytane w sposób konsekwentny, wolno i spokojnie, jakby przemawiał do nas filozof stojący na granicy jawy i snu. Ala natomiast wyróżnia żywiołowy głos pełen emocji, nierzadko ocierający się o krzyk.

Prezentowany audiobook jest ponownym odkryciem debiutanckiej książki Williama Whartona, która miała swoją premierę w 1978 roku. Ptasiek od początku zyskał uznanie krytyków i czytelników, przynosząc swojemu autorowi ogromną popularność, którą umocniła ekranizacja powieści w reżyserii Allana Parkera. Choć książka audio trwa ponad osiem godzin, nie wywołuje znużenia, wręcz przeciwnie – w słuchaczu narasta ciekawość co do dalszych losów postaci, utrudniająca przerwanie odtwarzanych plików MP3. Wielowarstwowa fabuła nie pozwala o sobie zapomnieć i dodatkowo wymyka się wszelkim próbom streszczenia, bo o czym właściwie jest Ptasiek?

To historia dziwnych fascynacji, szaleńczej wojny, ucieczki od szarej rzeczywistości i ciężkiego powrotu do siebie; historia pełna goryczy, sarkazmu i ostrego humoru. Autor Spóźnionych kochanków zawarł w swoim utworze ostrą krytykę społeczeństwa amerykańskiego, które dzieli płeć, wiek i rasa, a łączy jedynie walka o to, kto lepszy. Jakże wyjątkowa na tym tle staje się przyjaźń łącząca głównych bohaterów. Ich relacja oparta jest na akceptacji Innego. Różnica wzbogaca, dopełnia, pozwala widzieć więcej. Dlatego choroba Ptaśka paradoksalnie uleczy Ala, który odważy się zburzyć budowaną wokół siebie warstwę ochronną.

„[...] teraz wielki płat tej szaleńczej konstrukcji został wyrwany. Muszę zacząć od nowa, zaglądając do środka, żeby stwierdzić, co tam naprawdę jest”.

Nie można uciec przed samym sobą. Maski i pancerze, które miały chronić bohaterów przed światem, zaczynają uwierać. Ptasiek i Al mają dość udawania, pragną żyć autentycznie. Za wszelką cenę szukają sensu i nie godzą się na proste rozwiązania. Nie boją się pytać – tym samym żyją inaczej, bardziej świadomie. To na tym polega największe szaleństwo whartonowskich postaci.

„Jesteśmy stuknięci, bo nie możemy pogodzić się z tym, że rzeczy dzieją się bez najmniejszego powodu i nie mają żadnego znaczenia. Nie podoba nam się obraz życia jako biegu przez płotki, które jakoś tam trzeba pokonać. Wydaje mi się, że każdy, kto nie jest wariatem, po prostu za wszelką cenę prze dalej. Żyją z dnia na dzień, tylko dlatego, że po jedynym dniu przychodzi następny, a jak już skończą im się dni, zamykają powieki i mówią, że umarli”.

Anna Kulczyńska


Nasze książki mówią same...- AudioBook.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Rytm życia, rytm słuchania. Recenzja audiobooka Olgi Tokarczuk Opowiadania zimowe

Rytm życia, rytm słuchania. Recenzja audiobooka Olgi Tokarczuk Opowiadania zimowe


Autor: AudioBook Redakcja


Na początku była książka autorki. Papierowa. Później adaptacja filmowa opowiadania Żurek. Ale twórczości Olgi Tokarczuk można też posłuchać...


Rytm życia, rytm słuchania. Recenzja audiobooka Olgi Tokarczuk Opowiadania zimowePierwsze spotkanie z nieznaną książką rozpoczyna się zwykle od jej dokładnego zbadania: oglądamy okładkę, przerzucamy strony, czytamy spis treści - oglądamy książkę. Potem zasiadamy w wygodnym fotelu i, delektując się herbatą lub kawą, zaczynamy czytać. W przypadku audiobooków jest niemalże tak samo. Różnica polega jedynie na tym, że zamiast zadrukowanych stron mamy płytę, a zamiast czytać zaczynamy słuchać. Dodatkowo możemy sobie pozwolić na luksus zamknięcia oczu? Luksus oddzielenia się od rzeczywistości ścianą powiek.

Okładka książki Olgi Tokarczuk pt. "Opowiadania zimowe" przyciąga wzrok udanym połączeniem brązów i beżów. Ukryta pod nią zawartość opatulona jest fotografią fragmentu szalika; tytuł zbiorku tłumaczy wykorzystanie takiego motywu. Odwijam zatem szalik i wyjmuję płytę. Zasiadam w miękkim fotelu, a płyta zaczyna się kręcić.

Zanim usłyszę ciepły choć nieco powściągliwy głos Tokarczuk, moje uszy pieszczone są przez chwilę melodią ?Ave Maria? odgrywaną przez pozytywkę. To krótki zwiastun samego opowiadania, w którym mowa przecież również o pozytywce - o jej jedynej w swoim rodzaju postaci o ruchomej szopce w miasteczku Bardo. Owa szopka, w której należy "cały świat przedstawić narodzeniu", nie wydaje jednak dźwięków. Posiada za to inną moc. Za sprawą jej ruchu czas linearny zostaje unieważniony. Postaci w szopce kręcą się w koło, ruch jednych powoduje ruch kolejnych; wszystko ma swój określony porządek i wszystko w końcu wraca do punktu wyjścia, by po nakręceniu specjalnym kluczem - rozpocząć swą wędrówkę od nowa. Z czasem kolistym mamy tu zatem do czynienia oraz - dodajmy - z rytmem kolistym, zgodnie z którym co roku obchodzimy Boże Narodzenie i zgodnie z którym zwiedzający oglądają szopkę.

Opowiadanie "Bardo. Szopka" jest swego rodzaju reportażem. Narrator, któremu - tak jak wszystkim postaciom - głosu użycza Olga Tokarczuk, stara się obiektywnie zrelacjonować losy bardzkiej szopki. Streszcza jej dzieje, przywołuje relacje naocznego świadka. Stukanie w klawiaturę maszyny do pisania, które od czasu do czasu słyszymy w tle, świadczy o jego pracy. Nie dziwi zatem ton głosu czytającej autorki; obiektywizm wymaga powściągliwości. Najbardziej zapada jednak w pamięć dźwięk tykania. Być może jest to odgłos, jaki wydobywa się z mechanicznego wnętrza szopki, kiedy ta zostaje wprawiona w ruch. A może chodzi tu jednak o tykanie zegara. Zegara, którego wskazówki wędrują po kole, stając się widzialnym symbolem czasu kolistego, ale też zegara, którego kolejne zataczane koła wyznaczają linearny czas każdego życia.

Oprócz zimy motywem spajającym tomik jest Boże Narodzenie. W opowiadaniu "Profesor Andrews w Warszawie" są to święta rodem z teatru absurdu. Tytułowy bohater przybywa do obcego kraju, w którym pragnie zasiać ziarno swojej nauki. Swą przewodniczkę nazywa w pierwszym momencie Beatrycze, ale jego wędrówka po Warszawie nie będzie wędrówką po raju. Wręcz przeciwnie, labirynty bloków, które oglądamy na okładce książki, zamienią się niemalże w kolejne kręgi piekła. Profesor Andrews znajdzie się bowiem w nieodpowiednim miejscu pewnego nieodpowiedniego grudnia. Uważnemu słuchaczowi wystarczy już tylko mechaniczny dźwięk dobiegających gdzieś z tła słów "rozmowa kontrolowana..., rozmowa kontrolowana...", czy raz po raz pojawiające się szumy i zakłócenia radiowe, by domyślić się, o jaki grudzień chodzi.

I wreszcie opowiadanie "Żurek". Jego akcja toczy się na kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Autorka "Lalki i perły" każe swoim bohaterom, a właściwie dwóm bohaterkom, poszukiwać, a więc zmusza do podobnego działania, do jakiego zmuszona została święta rodzina przed setkami lat. Maryja i Józef szukali miejsca na nocleg - namiastki domu; Halina i jej córka Iwonka również szukają domu. Domu dla siebie i dziecka, które niedawno urodziła Iwonka. Bo chyba o dom, o bezpieczeństwo, chodzi, kiedy poszukuje się ojca owego dziecka - jednego z fundamentów domu i rodziny.

Miejscowość, w której toczy się akcja "Żurku" staje się na moment nowym Betlejem, a czas zaczyna biec wolniej. Mieszkańcy udają się na zakupy, za które płaci się "drobną historyjką, zapytaniem, dowcipną odzywką". Co roku powtarzający się rytuał zakłóca pojawienie się przybysza w eleganckim samochodzie. Wraz z nim na scenę opowiadania wkroczy tytułowy bożonarodzeniowy żurek, który stanie się w końcu swoistym symbolem pojednania i powrotu do domu.

W tym zamykającym tomik opowiadaniu Tokarczuk udowadnia nie tylko to, że zasługuje na miano jednej z najlepszych pisarek "pokolenia bruLionu"; daje również popis umiejętności aktorskich. Z jednakową swobodą wypowiada kwestie zarówno nowobogackiego "polarowego człowieka" jak i przesiadującego w barze pijaka. Uważny słuchacz na pewno wyczuje też subtelne różnice w tembrze głosu autorki, dzięki którym można rozpoznać, czy dany bohater cieszy się jej sympatią czy nie.

Zza słów czytanego trzeciego opowiadania daje się raz po raz słyszeć melodia kolędy "O gwiazdo betlejemska". Dzięki niej zataczamy koło. Wyszliśmy bowiem od bardzkiej szopki i do szopki właśnie, do stajenki wracamy prowadzeni światłem muzyki. Różnie rozumiana kolistość byłaby zatem jeszcze jednym miejscem wspólnym słuchanych opowiadań. I tak jak w kolistym rytmie co roku wraca zima, tak jak co roku jesteśmy świadkami narodzin Chrystusa, tak wiele razy zatacza koła słuchana przez nas płyta. A gdy zechcemy, możemy (znowuż ruchem kolistym) zawiązać szalik okładki, by - może w momencie, gdy zatoczymy swoje kolejne życiowe koło - móc rozwinąć go znowu.

Magdalena Fojcik


Nasze książki mówią same...- AudioBook.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Stare Książki - Antykwariat

Stare Książki - Antykwariat


Autor: Andrzej Lamparski


W większości wyszukiwarek po wpisaniu hasła stare książki, otrzymujemy w wynikach odnośniki do stron o antykwariatach bądź strony, na których w łatwy sposób znajdziemy poszukiwaną przez nas książkę, której nie znajdziemy w żadnej bibliotece a tym bardziej w księgarni.


W większości wyszukiwarek po wpisaniu hasła stare książki, otrzymujemy w wynikach odnośniki do stron o antykwariatach bądź strony, na których w łatwy sposób znajdziemy poszukiwaną przez nas książkę, której nie znajdziemy w żadnej bibliotece a tym bardziej w księgarni. Stare książki mają szczególną wartość, historyczną i merytoryczną, ponadto zazwyczaj nie doczekały się dużego nakładu.

Najczęściej na aukcjach w internecie możemy znaleźć książki, których właściciele otrzymali je po swojej rodzinie jako spadek lub pamiątki rodzinne. Co więc za tym idzie są to podręczniki do nauki rosyjskiego, ale i historii narodu czy po prosto tablice matematyczne. W tego typu książkach autorzy opisują rzecz bardzo prostym językiem, przeważnie po to, aby przyszli autorzy mogli się wzorować na ich własnych doświadczeniach co niejednokrotnie sprawia, że treści w nich zawarte można zrozumieć bez żadnego trudu w przeciwieństwie do współczesnych autorów, którzy w swoich pracach zamiast przekazywać treść starają się pokazać jacy oni sami są mądrzy. Potrzebną nam książkę możemy odnaleźć także odwiedzając osobiście antykwariat. Antykwariat to sklep, która zajmuje się sprzedażą starych, używanych przedmiotów niejednokrotnie o znacznej wartości historycznej. Rozrzut cen takich artykułów jest ogromny, możemy więc kupić coś za symboliczną złotówkę, ale niektóre przedmioty mają ponadczasową wartość, a ich cena często jest nawet trudna do oszacowania.

Istnieje wielu kolekcjonerów starych książek, którzy pasjonują się starymi dziełami. Warto też wspomnieć , że informacje zawarte w starych książkach to także myśli osób, którzy w swoich mieli zgoła inny pogląd na otaczający świat, inaczej postrzegali życie czy moralność, dzięki temu posiadanie kolekcji starych książek pozwala na poznanie innych kultur jak również poszerzenie swojej wiedzy historycznej i socjologicznej. Twórcy filmów historycznych inspirację czerpią ze starych książek, przekazując pewną prawdę historyczną i fakty, o których mowa jest tylko i wyłącznie w książkach napisanych w setki lat temu. Niejednokrotnie treści zawarte w tych dziełach, w owych czasach były nieznane bądź zakazane było rozpowszechnianie ich na skalą światową przez ówczesne władze. Stare książki są zatem to źródło wiedzy, ale również eksponat - przedmiot namacalny dowód historii.


Portale finansowe - Doradztwo finasowe i prawne

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wprowadzenie do książki "Zraniony pasterz" Daniela Ange - fragment tekstu.

Wprowadzenie do książki "Zraniony pasterz" Daniela Ange - fragment tekstu.


Autor: Krzysztof Grębalski


ABY ODCZYTAĆ TĘ NIEWIELKĄ KSIĄŻKĘ, nie przerzucaj kartek, tak jakby to była powieść. Nie uciekaj w nią jak w fikcyjną przygodę należącą jedynie do literatury. Książka ta nie jest ani jednym, ani drugim.


Przedstawione są w niej prawdziwe RZECZYWISTOŚCI na dwóch nieustannie przenikających się płaszczyznach życia.

1. RZECZYWISTOŚĆ POSTRZEGALNA ŻYCIA CODZIENNEGO - rzeczywistość opisana w całej swej obiektywnej nagości, zgodnie faktami widzianymi, zasłyszanymi, przeżytymi. Nie są one ani naciągane, ani wyolbrzymione, ani też zafałszowane.Bohater tej książki, osadzonej w kulturze Zachodu połowy lat osiemdziesiątych, choć sam jako taki nie istniał, dzieli się nami tym, co setki młodych ludzi, prawdziwie żyjących, rzeczywistych, napisało mi, powierzyło, opowiedziało z własnego życia.

Każda strona czy zdarzenie mogłyby być podpisane, poświadczone,przez Ewę, Ankę, Krzysztofa, Marka i tylu innych... Zmienione są tylko nazwy miejsc i osób.

2. RZECZYWISTOŚĆ ŻYCIA DUCHOWEGO - nie mniej codzienna i aktualna - oddana w pewnej mierze językiem poezji, który jako jedyny jest w stanie wyrazić nadprzyrodzoną rzeczywistość. Ale także tutaj wszystko oparte jest na doświadczeniu PRZEŻYWANYM przez wielu wczoraj, dziś jeszcze i jutro - być może na TWOIM doświadczeniu. W grę wchodzą autentyczne i wieczne rzeczywistości - jedyne,których przestrzeń nie ogranicza, czas nie dewaluuje i które nie więdną wskutek przyzwyczajenia. Pozostają i pozostaną na zawsze. One SĄ. Przemieniają rzeczywistość życia codziennego, nadając jej sens i transcendencję. Niewidzialne dla oczu ciała, jednak postrzegalne całym swym realizmie poprzez konkretne świadectwa przemienionego życia, przemienionego istotnie, namacalnie dzięki nowemu światłu.

Niczym fale radiowe, których nie można ani zobaczyć, ani dotknąć, ani usłyszeć, o ile nie zostaną przechwycone przez jakiś odbiornik. Tutaj trzeba się odwołać do oczu serca, które odnajdują to, co niewidzialne: najistotniejszy wymiar każdego człowieczego życia, które nie chce być wegetacją poniżej ludzkiego stadium rozwoju. Na tym poziomie nie ma „haju", „zgrywy", „lipy": jest zakorzenianie się w najbardziej rzeczywistych rzeczywistościach. Doświadczenie duchowe jest jak atmosfera: nie widzisz jej,lecz gdyby nie ona, co byś zobaczył? Udusiłbyś się. Materia i duch. Ciało i dusza. Widzialne i niewidzialne. Ziemia i Niebo... To nie dwa światy zestawione ze sobą lub przeciwstawne sobie, ocierające się o siebie lub wykluczające się. TO DWIE RZECZYWISTOŚCI TEGO SAMEGO ŚWIATA, tak jak twoje ciało i twoje serce: nie dwie rozdzielone i walczące ze sobą osoby, lecz dwie nierozłączne części ciebie samego. Nie jak strony lewa i prawa, lecz jedno wewnątrz drugiego. Życie wewnętrzne jest wnętrzem życia.

Ta mała książka chce po prostu otworzyć Cię na Spojrzenie, którego światło sprawi, że Twoje życie stanie się Życiem.


Ksiegarniakatolicka.pl - internetowa księgarnia religijna. W ofercie książki religijne, książki katolickie, modlitewniki, dzieła Jana Pawła II, religia, katolicyzm i inne. Serdecznie zapraszamy!

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Kto czyta książki, żyje podwójnie - Umberto Eco

Kto czyta książki, żyje podwójnie - Umberto Eco


Autor: Anna Rosłaniec


Rzecz o tym, że książki są życiem. Czy są nim? Czy to prawda? Oczywiście, że tak – wiedzą o tym wszyscy, którzy czytają, zaś ci , którzy nie znają książek nie zdają sobie sprawy z tego, jak wiele tracą.




Książka to bardzo silne medium. Moim zdaniem silniejsze od innych, ponieważ wymaga, a wręcz wymusza ogromne zaangażowanie wyobraźni. Książki czytane jednym tchem i z wypiekami na twarzy przenoszą nas niepostrzeżenie w inny świat i w inne wymiary. Często trudno z tego świata powrócić, często wraca się żalem.

Każda kolejna lektura to nowy świat i nowe, pełne niespodzianek życie, w które wnikamy z niespotykaną łatwością. Dlaczego? Dlatego, że słowo pisane odbiera się głęboko wewnątrz siebie i nie sposób pozostać na nie obojętnym. Przygody bohaterów stają się naszymi przygodami, ich problemy naszymi problemami, identyfikujemy się z bohaterami, utożsamiamy się z nimi lub zaczynamy polemizować. Obrazy, np. w postaci filmów, nie oddziałują aż tak intensywnie – patrzymy na nie z pozycji obserwatora – niewiele w nich miejsca dla wyobraźni.

Umberto Eco jest na wskroś książkowy i literacki. W dosyć ciekawy sposób obrazuje cytowaną przeze mnie wypowiedź w jednej ze swoich powieści. „Tajemniczy płomień Królowej Loany” to rzecz o człowieku, który traci pamięć, a tożsamość zyskuje dzięki literaturze. W wyniku amnezji bohater zapomina o swoim dotychczasowym życiu doskonale pamiętając przeczytane książki. Tożsamość bohatera, jego czytelnicze "JA", staje się główną tożsamością, a czytanie i wspominanie oraz budowanie skojarzeń są podstawową metodą kuracji.

Mając to na uwadze pozwolę sobie na sparafrazowanie tytułu i zaryzykuję stwierdzenie, że kto czyta książki ten żyje.


Rankingi, recenzje, oceny

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Książki

Książki


Autor: Aleksander


Mogło by się wydawać, iż książki odeszły już w zapomnienie w dobie komputerów czy Internetu. Coraz powszechniejsze bowiem staje się czytanie eBooków, czyli elektronicznych książek. Warto jednak przyjrzeć się nieco historii książki, ponieważ to ona jest jednak najczęściej wykorzystywana do nauki jako podręcznik bądź do czytania podczas relaksującej kąpieli.


Mogło by się wydawać, iż książki odeszły już w zapomnienie w dobie komputerów czy Internetu. Coraz powszechniejsze bowiem staje się czytanie eBooków, czyli elektronicznych książek. Warto jednak przyjrzeć się nieco historii książki, ponieważ to ona jest jednak najczęściej wykorzystywana do nauki jako podręcznik bądź do czytania podczas relaksującej kąpieli.

Książka jest zatem dokumentem piśmienniczym myśli ludzkiej. Przybiera ona postać publikacji wielostronicowej. Jej postać wywodzi się od kodeksu, co oznacza, że jej kartki połączone są ze sobą tak zwanym grzbietem, który zastąpił zwój. Często krótka publikacja przybierała już miano książki, dlatego też wprowadzono kryteria, według których możemy w łatwy sposób stwierdzić czy dany dokument jest książką. Przede wszystkim za książkę uznaje się wydawnictwo zwarte, które jest przeciwieństwem czasopisma. Co to oznacza? Wydawnictwo jest to każda publikacja, która została wydana przez wydawnictwo, ewentualnie przez własny nakład autora. Co za tym idzie, wydawnictwo zwarte to duży utwór literacki, praca naukowa czy chociażby leksykon. Za książkę uznać można również wydawnictwo dziełowe, które jest przeciwieństwem akcydensu. Czym jest akcydens? Jest to wyrób poligraficzny, jednoarkuszowy. Jest to pewnego rodzaju samoistny druk, który posiadać może charakter zarówno okolicznościowy jak i użytkowy.

Za książkę można także uznać utwór prozatorski, ewentualnie synonim powieści, więc co za tym idzie wszelakiego rodzaju utwory większe niż opowiadanie czy esej. Warto wspomnieć również o terminologii bibliotekarskiej, w której za książkę uznaje się publikację zawierającą powyżej 48 stron, niniejszym publikacja zawierająca mniej stron uznana jest jako broszura, ale i również za książkę uznaje się każdą pozycję biblioteczną, która posiada twardą oprawę, zarówno nuty czy mapy, jak i oprawione zszywki czasopism. Warto wrócić jeszcze do wspomnianych powyżej eBooków, które również uważane są za książki, jeżeli tylko są one zbindowanym bądź też oprawionym wydrukiem elektronicznej wersji publikacji.

Warszawski antykwariat humanistyczny Atticus

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Zatopiona

Zatopiona


Autor: Katarzyna Kołbuś


W świecie książek


„Otwórz oczy – już nie żyjesz” to tytuł opowiadania autorstwa Olgi Tokarczuk, otwierającego tom „Gra na wielu bębenkach”. Bohaterka ma syndrom, który przejawia wielu z nas – mimowolne pragnienie ucieczki w wyimaginowany świat literatury. Pragnienie, któremu poddajemy się z rozkoszą, nie zdając sobie sprawy, jakie może nieść zagrożenie, a jakie korzyści.

Przejść na drugą stronę szafy

Rytuał przejścia odbywa się niezauważalnie. Wpadamy w książkę jak w studnię; wchodzimy do niej jak do starej szafy, pełnej pachnących starością ubrań i otwierającej się na krainę Narni; poddajemy się jej jak snom. Trudno nam potem zaakceptować szarą rzeczywistość, do której powracamy. Albo też tworzymy ją od nowa. Pod wpływem każdej fabuły budujemy świat piękniejszy albo przeciwnie – bardziej jeszcze brudny, pełny łajdactwa i syfu. Książki mają tak wielką moc, jak narkotyki albo alkohol. Pozwalają zapomnieć i wypełniają wspomnienia alternatywnymi obrazami. Mogą mieć także działanie terapeutyczne.

Pewna dziewczyna straciła chłopaka. Byli ze sobą prawie cztery lata. Bardzo się kochali, planowali wspólną przyszłość. On zachorował na raka i zmarł. Dziewczyna z radosnej i łaknącej życia, stała się nadmiernie poważna, uszczypliwa. Zupełnie nie radziła sobie ze wściekłością, która w niej siedziała. Zaczęła więc pisać dramat, w którym rozbierała swojego ukochanego, dokonywała bezwzględnego odidealizowania, zatracała się od nowa w swojej miłości i wreszcie żegnała się z nią. To działa jak ożywcza woda, zmywająca pokłady niechcianych uczuć lub budująca nowe wydmy dla tych emocji, których nie potrafimy pielęgnować.

Dziewczyna z zapałkami


Literatura posłużyła do rozliczenia się ze zdawałoby się przegranym życiem także poetce Annie Janko, autorce poczytnej powieści „Dziewczyna z zapałkami”. Poetyckie porównanie do baśni Andersena otwiera perspektywę na duszę autorki. Jest ona tą dziewczynką, która w wigilijny wieczór rozpala zapałki, aby poczuć odrobinę ciepła. Janko rozpala je, aby czasami poczuć mróz – błysk zapałek to jej wspomnienia, wyciągane za uszy z trudnego okresu małżeństwa, które trwało 20 lat, a które podcinało jej skrzydła i zamykało w niechcianej roli kury domowej. W wywiadzie dla miesięcznika „Twój Styl” stwierdziła: „ – Napisałam ‘Dziewczynę’, żeby się dowiedzieć, po co to wszystko mi się przydarzyło.” Przy okazji pozwala zrozumieć pewne sprawy innym kobietom, tak samo zamrożonym, jak ona była w swoim małżeństwie. „ – Uwierzyłam – mówi dalej Janko – że w małżeństwie może być jak w sanatorium. Spokojnie, leczniczo i z nadzieją.” Przy okazji autorka odniosła niemały sukces. Jej powieść dostała nominację do prestiżowej nagrody Angelus, do której została tez nominowana powieść Gủntera Grassa.

"Ludzie, którzy nie zapisują swojego życia wydają się lekkoduchami, umierają cali każdego dnia, nawet o tym nie wiedzą" – to cytat z powieści Anny Janko. Nie chcę wysuwać tak daleko posuniętych wniosków, pragnę jednak zwrócić uwagę na naprawdę wielką moc tworzenia literatury. Prowadzony przez lata pamiętnik pomoże nam powrócić do pewnych spraw i zrozumieć samych siebie. Wiersze, dramaty, wszelkiego rodzaju twórczość literacka (do niej mi najbliżej, więc nie napiszę tym razem o innych rodzajach sztuki, dzięki którym także możemy się zatapiać, wyżywać, leczyć) pomaga nam, ale może także zaszkodzić, jeśli stanie się celem, a nie drogą.
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Pozytywizm

Pozytywizm


Autor: Aleksander


Termin „pozytywizm ” używany jest zamiennie z terminem „realizm”. Korespondencja tych dwóch słów –światopoglądu i stylu epoki oraz głównego prądu literackiego dużo mówi o charakterze epoki, w której przeważała tendencja do jak najbardziej szczegółowego, realnego, mającego odbicie w rzeczywistości ujmowania świata w sztuce.


Termin „pozytywizm” używany jest zamiennie z terminem „realizm”. Korespondencja tych dwóch słów –światopoglądu i stylu epoki oraz głównego prądu literackiego dużo mówi o charakterze epoki, w której przeważała tendencja do jak najbardziej szczegółowego, realnego, mającego odbicie w rzeczywistości ujmowania świata w sztuce. „Powieść to zwierciadło przechadzające się po gościńcu” – to zdanie Stendhala bardzo wyraźnie określa kierunek, w jakim szła sztuka pozytywizmu.

Skąd wziął się termin, określający epokę? Od przymiotnika „pozytywny”, ale trochę inaczej rozumianego niż dzisiaj, oznaczał coś wzorcowego, doskonałego, pełnego. Nazwa ta powstała w opozycji do tendencji romantyzmu, gdzie w sztuce liczyła się oryginalna forma, nowe rodzaje, niezwykła treść, świat realny, ale jednocześnie pełen fantazji. Termin pozytywizm powstał dzięki Augustowi Comte, autorowi dzieła Kurs filozofii pozytywnej. Zwolennik tej filozofii podkreślał potrzebę badania wyłącznie przedmiotów rzeczywistych, rozważał pożyteczne tematy, zajmował się problemami, które mogą dać wymierne efekty. Według filozofa wzorem dla praw rządzących społeczeństwem mogły być tylko nauki przyrodnicze.

Pozytywizm trwa od 1864 roku do 1890 lub 1895 roku. Data początku nowej epoki jest wyraźna, bo wyznacza ją upadek powstania styczniowego. Nie można jednak określić dokładnie daty końcowej, ponieważ wpływ pozytywizmu na literaturę jest dość znaczny nawet po zapoczątkowaniu nowych tendencji modernizmu. Poza tym daty, ramy epoki zawsze pozostają tylko umowne, ponieważ w przypadku każdej epoki można znaleźć bez problemu wybitnych twórców, którzy pisali w konwencjach starej epoki już w momencie nastania nowego okresu w historii literatury.


Warszawski antykwariat humanistyczny Atticus

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Demaskowanie czas zacząć

Demaskowanie czas zacząć


Autor: Agata Jeruszka


Nie wiem, naprawdę nie wiem co mnie skłoniło do tego, żeby kupić książkę „Czego ode mnie chcecie wysokie obcasy?”, której autorką jest Kinga Dunin. Nie lubiłam ani autorki, ani nie spodobała mi się okładka. Co mnie więc pchnęło w kierunku kasy, gdy akurat tę książkę trzymałam w dłoni i po co? A choćby po to, żeby przekonać się że nie wolno oceniać książki po...


Nowo zakupiona książka przeleżała na półce dobrych parę miesięcy zanim zabrałam się za jej czytanie. Nazwisko Dunin kojarzyło mi się głównie z pracą magisterską mojego brata na temat homoseksualizmu w Polsce, automatycznie utożsamiłam więc Kingę Dunin ze stereotypowym babochłopem o homoseksualnej orientacji wbrew własnej woli właściwie, jako że staram się wystrzegać pakowania ludzi do szufladek, czasami z mizernym efektem niestety.

No ale nic. Przeczytałam „Czego chcecie ode mnie Wysokie Obcasy?”. Książka stanowi zbiór felietonów, jakie Kinga Dunin napisała dla Wysokich Obcasów – dodatku do Gazety Wyborczej. Myli się jednak ten, który sądzi, że znajdują się w niej teksty o wyższości kobiet nad facetami i epitety pod adresem mężczyzn jakim to parszywym gatunkiem są, a wiec myliłam się i ja.

Gdyby Dunin obdarzyła setkę ludzi swoją fenomenalną kąśliwością i inteligencją, dla niej zostałoby i tak wystarczająco dużo na pisanie przez kolejnych dziesiątki lat. Ta kobieta ma tak niesamowicie wyostrzony wzrok, którym dostrzega wszystkie ludzkie przywary, a przy tym takie jaja, żeby wprost napisać to czego my nie chcemy dostrzec nawet przefiltrowanego przez własne kryterium tego co wiedzieć jest fajnie, a tego co wiedzieć jest niewygodnie, że czytając ją człowiek czuje się zawstydzony.
Tyle lat wszystko zamiatało się pod dywanik, a tu nagle ktoś publikuje prawdę o nas – kobietach „Znam kobiety, które wstają codziennie o godzinę wcześniej, żeby przygotować się do występów na społecznej scenie. Ich heroizm podziwiam szczególnie. (…) Czasami jednak dobrze jest spojrzeć w lustro i policzyć, ile czasu, pieniędzy, nerwów i wysiłku kosztował ten efekt, i zadać sobie pytanie – czy było warto? A potem jeszcze następne – czy jeśli podwoję koszty, to będę dwa razy piękniejsza, dwa razy bardziej szczęśliwa?” (Urodo, urodo), mężczyznach „Kiedy mężczyzna pojawia się na scenie, najczęściej nosi stary kostium macho, wojownika, seksualnego wyczynowca. A z drugiej strony – niewinnej ofiary targających nim sił. Jest żywiołem, groźnym, lecz nie nadającym się do poważnej rozmowy”* (wstęp do felietonu Moczenie nocne), Polakach na łamach pisma jednego z najbardziej popularnych. Toż to jak zdemaskowanie Dulskiej.

Niejednokrotnie spotkałam się z najbardziej oklepanym sposobem zachęcania kogoś do przeczytania książki, poprzez rozgłaszanie, że jest napisana językiem prostym. Tylko w jakim to świetle stawia osobę, której trzeba powiedzieć, że coś jest proste, nie wymaga myślenia i generalnie to nawet dziecko zrozumiałoby o co w tym chodzi, żeby cokolwiek taka osoba przeczytała?
Dlatego właśnie nie mam zamiaru pisać, że „Czego chcecie ode mnie Wysokie Obcasy?” szybko się czyta, jest prosta, łatwa i przyjemna.
Pisanie Kingi Dunin, czy to w tej książce czy innej nie jest łatwe i przyjemne, dla kogoś kto swoje bolączki woli głęboko ukrywać, a nie zmierzyć się z nim i rozprawić. Nie czyta się też tej książki szybko, bo w istocie myślącej wywoła chwile zastanowienia, czy aby na pewno jest istotą myślącą, czy też tak jej się tylko wydaje.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Okiem mola książkowego

Okiem mola książkowego


Autor: tjay99 tjay99


Artykuł to wyznanie osoby zakochanej w książkach. Osoby, która bez książek nie wyobraża sobie życia. Osoby, która jest najprawdziwszym molem książkowym.


Muszę wam się do czegoś przyznać, tak, jestem molem książkowym. Odkąd pamiętam - czytam. Nie przepuszczę nawet napisom na papierkach od cukierków. Książki rozkładam w strategicznych miejscach - jedną w WC, drugą przy łóżku, często bywa i trzecią jednocześnie czytam. Nie, wcale się tego nie wstydzę. Z resztą gdyby nie one, kto wie, co dziś by ze mną było?! Oczywiście z książkami jest jak z ludźmi. Czas spędzony z jednymi okazuje się być czasem straconym, po prostu funta kłaków niewarte, ale są i takie, dla których warto byłoby czas zatrzymać. Ileż to razy zniewolona - reklamą zapowiadającą bestseller, który potem zawodzi. Dokładnie jak ludzie, a innym razem przypadkowo w wypożyczalni na Kolejowej przewracam stertę oddanych książek i bez przekonania wiedziona impulsem biorę do ręki, w której potem zakocham się na zabój. Anna Garalde - początek mało obiecujący, opowieść o niedołężnej Poulette, która nie radzi już sobie ani z prowadzeniem domu ani z ukochanym ogrodem. Trochę wbrew sobie, a może posłuszna niewidocznej sile wytrwa dalej i oto losy wnuka Poulette i dziewczyny o mrocznej przeszłości. Myślę sobie "będzie romans" i tak też było. Oczywiście nie powiem wam, że to jest romans, który rozwija się w trzystu metrowym apartamencie w sercu Paryża, bo zaczniecie kręcić nosem, że mam was za oglądaczy meksykańskich telenowel. Tak, więc zacytuję fragment, który wypowiada Camille: „Jeśli być intelektualistą to znaczy lubić się uczyć, być ciekawym, spostrzegawczym, podziwiać, wzruszać się, próbować rozumieć, na czym świat stoi, i starać się kłaść spać trochę mniej głupim niż poprzedniego wieczoru, to tak jest, ja się pod tym podpisuję".
Księgarnia Internetowa - sprawdź jak niskie są ceny!!! Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Murakami Haruki – książki charakterystyczne

Murakami Haruki – książki charakterystyczne


Autor: Sabina Stodolak2


Kiedy Murakami Harui po raz pierwszy pojawił się w Polsce za sprawą nieistniejącego już wydawnictwa Wilga, nie odniósł zbyt oszałamiającego sukcesu. Jego książki kupowali najczęściej fanatycy literatury japońskiej, zwłaszcza że wydawane były one w jednej serii z powieściami Abe Kobo i Tanzaniki Juichiro. Sprawa odmieniła się kilka lat później za sprawą wydawnictwa Muza, które postanowiło wznowić opublikowane przez Wilgę tomy, oraz zapełnić lukę pozostałymi książkami Murakami'ego.


Zmasowana akcja reklamowa, tym razem podziałała i podobnie jak w USA, stał się Murakami jednym z poczytniejszych pisarzy.
Artykułów na temat życia i twórczości autora jest całe mnóstwo w Internecie, odpuścimy więc sobie dyskusje na tematy biograficzne. Dla zwykłego czytelnika, który lubi sposób w jaki wypowiada się Murakami ustami swoich bohaterów czyniąc świat magicznym i zaskakującym, książki Murakami'ego mają kilka charakterystycznych elementów, które występują zawsze, lub prawie zawsze, a są nierozerwalnie związane z jego biografią. Pierwszym rzucającym się w oczy elementem, jest whisky. W każdej powieści, przynajmniej raz pojawia się whisky. Nie jest to jednak zwyczajny, wymieniony jako gatunek alkohol. Prawie zawsze jest to Cutty Sark, rzadziej inna, ale równie dobra whisky. Na jej opis, poświęca autor zawsze choć kilka linijek. Mało jednak czytelników wie, że zamiłowanie bohaterów do tego trunku i lokali o jazzowej proweniencji wiąże się z prowadzonym przez Murakami'ego w latach 1974-1981 barem jazzowym w Tokio. Inna ciekawą sprawą są uszy. Możemy nie wiedzieć jak ma na imię kobieta pojawiająca się w książce, czym się zajmuje i jakie kwiaty lubi, ale zawsze mamy dostarczony przez autora pełny opis jej uszu. Czyżby uszy stanowiły dla Murakami'ego rodzaj fetyszu? Informacji na ten temat nie znajdujemy w biografii, ale coś musi być na rzeczy. Podobnież ma się sprawa z kotami, które nie są już elementem każdej książki,ale pojawiają się wystarczająco często by łącząc ich obecność z nazwą prowadzonego przez autora pubu – Peter Cat – odnieść wrażenie, że koty również są niezmiernie dla Murakami'ego istotne. Szukanie innych elementów łączących książki Murakami'ego, pozostawię kolejnym fanom jego twórczości.

nianiaogg(at)pino.pl Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wydeptując ścieżki historii

Wydeptując ścieżki historii


Autor: Adam Topor


Badania naukowców nad własną historią – oczywiście Chińską, ostatnio dały kilka zaskakujących wyników. Oczywiście zgodne jest to z ustaleniami starych prekursorów klasyfikacji szkół, ale obecnie jest ujmowana trochę inaczej.


Wyobraź sobie drogi czytelniku jak mogły wyglądać Chiny w dziesiątym wieku przed naszą erą. Na samym szczycie piramidy polityczno – społecznej stał władca, który był władcą wszystkich ówczesnych państw. Zarządzał ogromnym dorobkiem setek księstw, które to z kolei miały swojego władcę – księcia. Wiele z tych państw utworzyli sami założyciele dynastii Zhou, którzy uznali króla Zhou za swojego władcę.

W tych czasach władza polityczna i ekonomiczna była tym samym. Jeśli ktoś posiadał ziemię sprawował na niej władzę zarówno polityczną jak i ekonomiczną, oraz władzę nad zamieszkującymi tam ludźmi. Zwykle byli to „junzi – synowie książąt” ale powszechnie termin ten oznaczał klasę panów feudalnych.

Inną klasę tworzyli „Xiaoren – mali ludzie”, lub „Shumin – zwykli ludzie”. Byli to po prostu zwykli mieszkańcy ziem należących do panów feudalnych, którzy uprawiali dla nich ziemię w czasie pokoju i walczyli dla nich w czasie wojny.

Ci pierwsi - arystokracja, byli jedynymi ludźmi, którzy mogli otrzymać w tych czasach jakiekolwiek wykształcenie. Ich domy w tym momencie stawały się obok miejsc władzy miejscem na oświatę i wychowanie. Zwykli ludzie nie mieli szans na uzyskanie wykształcenia, toteż wśród nich nie było ludzi oświeconych.

We wczesnej dynastii Zhou nie było podziału na urzędników i nauczycieli. Ten podział został zniesiony już przez pierwszego cesarza Qin’a, niemniej jednak już wcześniej i tak ulegał upadkowi. Ale z drugiej strony kilkaset lat później ekonomiczne pozostałości feudalizmu zachowały się jeszcze w postaci klasy właścicieli ziemskich.

Współcześnie uczeni wciąż nie zgadzają się co do przyczyn upadku feudalizmu. Ale jedno co wiemy na pewno to, że okres w historii Chin pomiędzy siódmym a trzecim wiekiem przed naszą erą, był niewątpliwie okresem wielkich i znaczących przemian społecznych i politycznych.

Używając w polskim języku nazwy „szkoła” mamy na myśli „jia”, którego używa się również na potrzeby określenia rodziny lub domu. Podobnie istnieją różne rodzaje „jia”, ponieważ nauczyciele nauczali
różnych dziedzin nauki i sztuki. Tych, którzy nauczali klasyki i ceremonii, oraz gry na instrumentach nazywano „ru – literat”. Specjalistów w nauce mowy nazywano „bianzhe – dyskutant”. Tych, których specjalnością były
praktyki wróżbiarskie, astrologia i nauki okultystyczne nazywano „fangshi – okultysta”. Prywatnych doradców władców feudalnych zwano „fangshuzhi shi – metodyk”. Pojedynczych ludzi którzy posiadali wiedzę, ale wycofali się w cień działalności polityczno – społecznej i odnaleźli miejsce na łonie natury nazywano „yinzhe – pustelnik”.






Kultura i filozofia, tysiącletnie tradycje i mądrość wschodu... ShuDian the China Ebooks

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

sobota, 24 lutego 2018

Wszystko zaczęło się od yinyangjia

Wszystko zaczęło się od yinyangjia


Autor: Adam Topor


Niegdyś historycy próbowali dokonać klasyfikacji chińskich szkół filozoficznych. Prekursorzy tej klasyfikacji zawarli szkic podziału filozofów przyporządkowując ich do sześciu głównych szkół (ostatni rozdział "Zapisów historycznych").


Pierwszą szkołą jaka wymieniona jest w dziele Sima Tan jest szkoła potocznie znana jako "yinyangjia". Była to jedna ze szkół kosmologicznych. Zwróć proszę uwagę na nazwę tej szkoły. Nic Ci ona nie mówi?

No właśnie nazwa tej szkoły wzięła się od zasad YIN i YANG, które to w Chinach uważane są za dwie główne zasady chińskiej kosmologii. Yin odpowiada pierwiastkowi żeńskiemu, zaś Yang – męskiemu. Połączenie i współdziałanie tych dwóch pierwiastków, według Chińczyków jest źródłem wszystkich zjawisk we Wszechświecie.

Kolejna szkoła to "rujia" . Szkołę tę w zachodniej literaturze spotkamy jako szkoła konfucjańska. Dla Chińczyków to "rujia", gdzie tłumacząc "ru" otrzymamy dosłowne znaczenie jako literat, uczony lub myśliciel. Zachodnia nazwa może wprowadzać nieco w błąd, ponieważ ludzie na zachodzie nie rozumieją określenia "konfucjanista" i nie biorą pod uwagę, iż zwolennicy tej szkoły byli zarówno filozofami, uczonymi jak i myślicielami.

Nauczali starożytnej klasyki i byli spadkobiercami starożytnego dziedzictwa kulturowego. Konfucjusz jest główną postacią tej szkoły i wcale nie popełnilibyśmy błędu sądząc, iż to on zainicjował istnienie tej szkoły. Jednak nie odbierajmy tego zbyt jednostronnie, bowiem słowo "ru" oznacza nie tylko "konfucjanizm", ale posiada o wiele szersze znaczenie.

Teraz zwróćmy uwagę na szkołę "mojia", mogłeś/łaś spotkać się z nią pod nazwą "szkoła moistów". Szkole tej przewodził Mozi i była to
szkoła doskonale zorganizowana, oraz zdyscyplinowana. Zwolennicy tej szkoły nazywali siebie "moistami" i nie jest to wcale nazwa zmyślona jak uważają niektórzy zainteresowani. Owszem nazwy niektórych szkół zostały wymyślone przez Sima Tan w jego dziele, jednak obowiązują do dzisiaj.

W szkole nazw "mingjia" natomiast jej zwolennicy interesowali się różnorodnością i wzajemnym powiązaniem „nazw” i „rzeczywistości”.

Kolejna szkoła to "fajia", inaczej znana jako "szkoła legistów". Szkołę tę zainicjowali dawniejsi politycy, którzy utrzymywali, iż dobra i skuteczna władza musi się opierać na kodeksie prawnym, a nie na instytucjonalizmie moralnym, którego wyższość podkreślali właśnie konfucjaniści.

Zwolennicy kolejnej szkoły "daodejia" – szkoły drogi i sposobu skupiali swoją metafizyczną filozofię społeczną wokół pojęcia "niebytu", który jest wg nich „Dao”, czyli drogą do skupienia się naturalnej „De”, czyli cnoty człowieka.

Chociaż Sima Tan nazwał tę szkołę "daode" to w późniejszym okresie przywarła do niej nazwa „daojia” i określona została w zachodniej literaturze jako „szkoła taoistyczna”. Nie wolno jej mylić z „daojiao” – szkołą religii taoistycznej.

Innym człowiekiem, który spróbował sklasyfikować chińskie szkoły filozoficzne był Liu Xin – ok. 46p.n.e.-26n.e. Był to jeden z najwybitniejszych uczonych w tych czasach. Wspólnie ze swym ojcem Liu Xiangiem uporządkował ówczesny bogaty zbiór ksiąg w bibliotece cesarskiej. Powstałe na tej bazie „siedem streszczeń” stały się podstawą na której inny uczony Ba Gu oparł swój rozdział zatytułowany „Yiwenzhi – traktat o literaturze”, który był częścią historii wczesnej dynastii Han.






Kultura i filozofia, tysiącletnie tradycje i mądrość wschodu... ShuDian the China Ebooks

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Sztuka jest poezją, czyż nie?

Sztuka jest poezją, czyż nie?


Autor: Adam Topor


Konfucjaniści traktowali sztukę jako narzędzie do kształcenia się w kwestiach moralnych. Taoiści natomiast zachwycali się swobodnymi wzlotami duchowymi i ich idealizacja natury dała początek inspiracji wśród wielkich artystów Chińskich.


Wynikiem tych inspiracji wśród wybitnych Chińskich twórców jest bogaty zbiór dzieł, których przewodnim tematem jest natura. Wybitne arcydzieła malarstwa tradycyjnego to przede wszystkim przedstawienia krajobrazów, zwierząt, kwiatów oraz motywów drzew i krzewów bambusowych. W malarstwie krajobrazowym niemal zawsze znajdziemy postać siedzącego lub stojącego człowieka u stóp góry, albo nad brzegiem rzeki lub jeziora.

Człowiek ten - jak zakłada idea filozoficzna, podziwia piękno otaczającej go natury i zwykle kontempluje rozmyślając o Dao (sposobie, drodze). Wśród artystów zrodziła się również forma pewnego rodzaju rozwijania albo szerszego uzewnętrzniania ich twórczości. I tu spójrzmy na wybitnych artystów jakimi byli DuFu oraz LiBai.

Napisany poemat przez DuFu niemal natychmiast był ilustrowany przez LiBai’a, albo obraz LiBai’a był opisywany przez zmyślny utwór DuFu. To tzw. wspólne tworzenie było powszechnie akceptowane i doskonalone przez wielu artystów, którzy wielokrotnie byli również myślicielami, filozofami.

Przedstawiamy ci piękny wiersz Tao Qian’a z roku ok. 372-427, który to był wielbicielem rozpamiętywania w urokach natury.

Zbudowałem dom pośród ludzkich siedzib,
Lecz nie ma tu hałasu wozów ani rżenia koni,
Jeślibyś spytał, jak to możliwe;
Gdy myśl jest daleka, wszędzie jest ustronie.
Zbieram chryzantemy przy wschodnim parkanie,
W oddali dostrzegam Południową Górę.
Górskie powietrze jest wspaniałe o zmierzchu,
Odlatują ptaki razem wracając do domów,
I jest w tym wszystkim prawdziwe znaczenie.
Chciałbym ci to wszystko wytłumaczyć, lecz słów nie pamiętam.
Oto i jest taoizm.


Z kolei obraz "Życie nad rzeką w okresie święta przodków" Zhang Zeduan’a do dziś dnia zachwyca swoją wyjątkową kompozycją.

Taoiści kochali sztukę niemniej jednak pogardzali tym co było wytworem ludzkiej ręki. Przytoczmy pewną historię, jak zacny książę państwa Song poprosił pewnego dnia wybitnego rzemieślnika o wyrzeźbienie w jadeicie liścia z jakiegoś tam drzewa. Rzemieślnikowi dzieło to zajęło 3 lata, a gdy je ukończył liść z jadeitu zajął swoje miejsce wśród innych liści na tymże drzewie. Został wykonany tak precyzyjnie, że nikt nie mógł go odróżnić od prawdziwych liści. Książę był bardzo rad z takiego wykonania dzieła.

I tutaj możemy zacytować fragment księgi "Liezi" : "Gdyby Niebiosom i Ziemi w tworzeniu rzeczy potrzeba by było trzech lat, aby ukończyć liść, wtedy doprawdy niewiele liści byłoby na drzewach". (rozdział ósmy)

Jest to punkt widzenia osoby, która zachwyca się naturą i pogardza sztucznym wytworem. W swojej prostocie i niewinności poprzestaje na tym co jest małe. Nie pragnie zmian, ani też nie próbuje ich sobie wyobrażać. Toteż może dlatego choć w Chinach dokonano wielu wybitnych wynalazków i odkryć, spotkały się one raczej z potępieniem niż aprobatą.

Czy kultura chińska jest dla Ciebie równie inspirująca?

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

W jaki sposób filozofia chińska stała się tym czym jest

W jaki sposób filozofia chińska stała się tym czym jest.


Autor: Adam Topor


W rozdziale szóstym "Dialogów LunYu" Konfucjusz powiada: "Mądrzy lubią wody, spolegliwi lubią góry. Mądrzy są aktywni, spolegliwi są spokojni. Mądrzy są szczęśliwi, spolegliwi żyją dłużej".


Artykuł zawiera fragment drugiej części ebooka "Przewodnik po literaturze niezwykłej" którego możesz pobrać klikając tutaj!

W rozdziale szóstym "Dialogów LunYu" Konfucjusz powiada: "Mądrzy lubią wody, spolegliwi lubią góry. Mądrzy są aktywni, spolegliwi są spokojni. Mądrzy są szczęśliwi, spolegliwi żyją dłużej".

Bowiem, kto jest mądry ten jak woda jest w ciągłym ruchu. Kto jest spolegliwy (humanitarny), ten jak góra trwa w spokoju. Kto jest mądry ten jest zawsze zadowolony itd. Czytając ten wers zawsze przychodzą mi na myśl mieszkańcy starożytnych Chin i mieszkańcy np. starożytnej Grecji.

Chiny są krajem kontynentalnym, więc dla ich mieszkańców stanowił on niemal cały świat. Zresztą sam pierwszy cesarz Qin wypowiadał, iż: "żaden cywilizowany świat nie istnieje poza granicami jego królestwa..."

W języku chińskim są dwa wyrażenia określające "świat". Pierwsze to "wszystko jest niebem", a drugie "wszystko pośród czterech mórz". Dla mieszkańców takiego kraju jak Grecja wyrażenia te w żaden sposób nie mogłyby być synonimem, dla Chińczyków w ich języku nadal są i to nie dla przypadku.

Od czasów Konfucjusza, aż do końca XIX wieku, żaden z chińskich uczonych, myślicieli nie miał sposobności podróżować po pełnym morzu. Konfucjusz i Mencjusz co prawda mieszkali nieopodal wybrzeża jednak Konfucjusz w swoich "Dialogach" jedynie wspomina o morzu.

Konfucjusz rzekł:

"Gdyby los się odwrócił i znalazłbym się na tratwie dryfującej po morzu, (uczeń) Yu byłby moim jedynym towarzyszem"
. (rozdział piąty, wers szósty)

W tym samym wersie jego uczeń (wymieniony Zhong Yu – zwany też po prostu Yu) był z tego wielce zadowolony.

Słysząc to uczeń był zachwycony.

"Yu jest odważniejszy niż ja, tylko skąd wzięlibyśmy materiały ?"

Wzmianka o morzu u mistrza Mencjusza jest podobnie krótka, jednak treściwa.
"Temu, kto widział morze trudno jest myśleć o innych wodach..." (Mencjusz – rozdział siódmy, wers 24)
Konfucjusz wraz z Mencjuszem tylko marzyli o wypłynięciu w morze, podczas gdy Sokrates, Platon, czy Arystoteles żyjąc w nadmorskim kraju pływali sobie z wyspy na wyspę.

Starożytni Chińczycy i Grecy żyli nie tylko w odmiennych warunkach geograficznych, ale dzieliła je również przepaść ekonomiczna. Chiny jako kraj kontynentalny utrzymuje się przede wszystkim z rolnictwa. Obecnie udział mieszkańców – ludności rolniczej zajmuje około 70-80%. W kraju takim wobec tego ziemia jest głównym bogactwem. Idąc dalej, w całej historii Chin myśli, polityka, gospodarka i ekonomia skupiały się wokół należytego wykorzystania ziemi.

W epoce "Walczących Królestw" Chiny podzielone były na wiele królestw – państw feudalnych, z których każde poświęcało główną uwagę na wojnę oraz na rolnictwo. Jednak ostatecznym potentatem na owe czasy w sprawach wojny i rolnictwa było królestwo zdumiewającego władcy jakim był Qin – pierwszy cesarz dlatego też bez kłopotów mógł podbijać inne słabsze od siebie państwa i przyłączać je do swojego królestwa, zapoczątkowując tym samym pierwsze w historii zjednoczenie.

W myślach filozoficznych z tego okresu spotkasz się z dwoma określeniami, a mianowicie: "korzeń" – oznaczające rolnictwo i "gałąź" – czyli handel. W kraju rolniczym takim jak Chiny uprawa ziemi jest podstawową formą wytwarzania dóbr, jednak historia tego kraju zna nagminne przypadki gdzie: "podkreśla się korzeń, a lekceważy gałąź".

Ludzie zajmujący się handlem – kupcy stanowili ostatnią i najniższą z czterech tamtejszych klas społecznych. Członkami pozostałych klas byli rolnicy, uczeni i rzemieślnicy. Uczeni to zazwyczaj właściciele ziemscy, rolnicy to zwykli wieśniacy, którzy tylko zajmowali się uprawą roli. Obie te klasy cieszyły się największym poszanowaniem. Jeśli rodzina miała tradycje w "gospodarowaniu i naukach" była powodem do wielkiej dumy.

Uczeni zwykle sami nie uprawiali ziemi, ale ich los był ściśle związany z ziemią. Urodzaj albo jego brak stanowił o ich dobrym lub złym losie. Spoglądali na życie niemal tymi samymi oczami jakimi patrzył zwykły rolnik. W dodatku samo wykształcenie pozwalało im kształtować swoje wizje wyrażając na wszelkie możliwe sposoby to co czuli. Tego niestety z kolei nie potrafił zrobić zwykły wieśniak – rolnik.


Chcesz przeczytać całość pobierz ebooka klikając tutaj!



Czy kultura chińska jest dla Ciebie równie inspirująca?

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Refleksyjne myślenie o życiu

Refleksyjne myślenie o życiu


Autor: Adam Topor


To prawda, że Chińczycy swoje księgi traktują niczym biblię, jednak w odróżnieniu od tej pierwszej nie ma tam nic o boskich cudach, piekle, czy niebie. Owszem spotkasz się wielokrotnie z tematyką „Niebios” jednak te „niebiosa” mają nieco odmienny charakter.


Artykuł zawiera fragment ebooka, którego pełną darmową wersję możesz ściągnąć klikając tutaj

Naturalnie pojęcia religii i filozofii, jeśli będziemy próbowali rozpatrywać wspólnie, okażą się pojęciami niejednoznacznymi i będą stanowić dla każdej osoby odmienne znaczenie. Kiedy mówimy o religii bądź filozofii bardzo często zdarza nam się mówić całkiem co innego niż to co tak naprawdę myślimy.

Dla statystycznego Chińczyka filozofia to nic innego jak systematyczne, refleksyjne myślenie o życiu. Niewielu jednak ma taki specyficzny dar myślenia o życiu w sposób refleksyjny, a tym bardziej niewielu w ogóle myśli. Ktoś kiedyś powiedział: „Myślę więc jestem...”, Chińczyk powiedziałby w tym miejscu: „Myślę to znaczy, że żyję, a żyję tak jak myślę”. Nie chodzi tu naturalnie o sformułowanie: „Myślę, że żyję”, które nie jest obce większości z nas.

Nauczyliśmy się patrzeć na Chińczyków jak na filozofów. Filozofowanie ich ma taki specyficzny charakter, który niestety wykracza po za ramy naszego wyrażania myśli. Myślą o sobie, innych w sposób refleksyjny, doskonaląc systematykę wyrażania swoich doświadczeń. Dla nich filozofia to nauka, dalej nauka to doświadczenia, a doświadczenia to rozwój intelektualny, duchowy, zawodowy, społeczny itd.

Ten rodzaj myślenia ogólnie nazywamy refleksyjnym, ponieważ jego zasadniczym przedmiotem jest życie. A czym dla Ciebie jest życie? Czy nie jest to przypadkiem rozważanie teorii życia, natury, teoria nauki, wiedzy itp. Wszystkie te aspekty biorą swój początek z takiego typu rozważań. Teoria natury ma swoisty charakter ponieważ jest to podstawowe środowisko, w którym toczy się nasz szczęśliwy lub nieszczęśliwy los. Natomiast nauka i wiedza kształtuje się z myślenia, bowiem myśli same w sobie są wiedzą.

Wybacz czytelniku małą dygresję, możesz naturalnie się z nią nie zgodzić, ale często się zdarza, iż ludzie na zachodzie aby myśleć muszą najpierw stwierdzić co mają myśleć. Inaczej rzecz ujmując, zanim np. zaczniemy myśleć o życiu musimy „wymyślić swoje myślenie”. Nie mając swobody w poruszaniu się wśród refleksji na określony temat „myślimy, że myślimy”.

Spójrz jak do tego podchodzą Chińczycy. Wszystkie temu podobne teorie są wytworem refleksyjnego myślenia. Pojęcia życia, wszechświata, natury, czy wiedzy to także wytwory refleksji. I tutaj nie ma znaczenia czy oni tylko myślą, czy mówią o tym, każdy z nas ciągle znajduje się wśród tego. Nie ma znaczenia czy oni myślą, czy mówią o naturze, wszechświecie, każdy z nas stanowi jego nierozerwalną część bez względu na to gdzie się znajduje. Tutaj nie próbuj tego sprowadzać na grunt naukowy, ponieważ natura dla człowieka myślącego o niej nie jest tym samym co mają na myśli naukowcy, fizycy posługujący się tym samym pojęciem. Dla tego człowieka natura będzie całością otaczającej go rzeczywistości bez względu gdzie się znajduje.

Rozważając naturę chińskiej filozofii oprzemy się o podstawowe kulturowe aspekty. Jeśli znaczenie ma dla nas życie, to znaczy że mamy jakąś określoną filozofię tego życia. Ta filozofia życia często opiera się o religię, bowiem religia jaka by ona nie była zawsze będzie mieć coś wspólnego z życiem. Prawdę mówiąc, każda wielka religia jest swoistą filozofią obejmującą dogmaty, przesądy, zasady i instytucjonalizm. Jeśli masz własną teorię religii podziel się nią z nami...


Czy kultura chińska jest dla Ciebie równie inspirująca?

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Gdzie diabeł nie może tam filozofa pośle

Gdzie diabeł nie może tam filozofa pośle


Autor: Adam Topor


Wiesz co odpycha potencjalnych czytelników od dzieł filozoficznych?... Zapewne ich trudny i niezrozumiały język, nawet jeśli autor dzieła ma bardzo dobre intencje do przekazania całego swojego bogactwa wiedzy i nauki.


Kto czyta nie błądzi

Otwierasz na ten przykład "Dialogi Konfucjusza", ujrzysz, że każdy akapit składa się zaledwie z kilku zwrotów pomiędzy którymi tak na zdrowy rozsądek potencjalnego czytającego nie ma żadnego związku. Teraz spójrzmy na wykłady filozofii LaoTze, a różnica będzie kolosalna.

LaoTze w swoich wykładach używa około pięciu tysięcy słów i między tymi słowami znajduje się jego cała filozofia. Czytelnik nie przyzwyczajony (nawet jeśli jest zainteresowany tematem) do skomplikowanego przekazu treści nie potrafi zrozumieć O co tu chodzi! . Na nic się zdaje szczegółowa argumentacja jej naukowej i wartościowej zawartości. Czy myślisz, że brak związków jest cechą samej myśli jaką filozofowie pragną przekazać hm... Gdyby tak było to nie istniałaby specyfika filozofii chińskiej, zresztą czy niepowiązane myśli zasługują na miano filozofii?

Pokusiłbym się o stwierdzenie, iż pozorny brak związków w treści chińskich pism filozoficznych może wynikać z faktu, iż nie są one oficjalnymi dziełami filozoficznymi. Spójrz jak to wygląda w tradycji chińskiej, tam filozofowanie nie jest zawodem. Tam każdy zajmuje się filozofią tak samo jak w naszym kraju wszyscy chodzą do kościoła. Celem studiów nad filozofią jest "Stać się człowiekiem", jednak nie określonym typem człowieka. Tak więc nie ma w chinach filozofii zawodowej, a jeśli takiej nie ma, nie ma również oficjalnych dzieł filozoficznych.

Jeśli chcesz czytać chińskie teksty drogi czytelniku, bądź interesujesz się filozofią i chciałbyś wiedzieć więcej, nie widzę innego wyjścia jak tylko śledzenie prac głównych filozofów, ich korespondencji którą kierowali do swoich uczniów, ale nie bądź zaskoczony brakiem ich wewnętrznych powiązań lub spójności.

Kilka linijek - cała treść

Kolejnym zastanawiającym faktem dla zachodnich czytelników oprócz braku powiązań w treściach jest ich długość. Dlaczego one są takie krótkie? W księgach np. Mencjusza i Xunzi zawartość jest jak najbardziej odpowiadająca myśli chińskiej, jednak w porównaniu z zachodnim pismem filozoficznym wciąż jednak za krótka.

Zachodni filozof nie przyzwyczajony jest wyrażać swoje myśli za pomocą aforyzmów, sentencji, aluzji lub metafor z czego składa się np. większość rozdziałów Zhuangzi - Księga pieśni. Czytelnicy, których pasją jest poezja dostrzegą na pierwszy rzut oka liczne aluzje i metaforyczne obrazy. Aforyzmy są zwykle bardzo krótkie, aluzje zaś wewnętrznie nie powiązane.

W dalszym swoim przekładzie nabiera to miana sztuki, jednak zaraz ktoś zapyta - a gdzie piękno tej sztuki, precyzja? Ideałem wszelkiej sztuki nawet filozoficznej jest jej sugestywność, a nie precyzja czy piękno. Dotyczy to zarówno poezji, malarstwa, jak i wszystkiego co składa się na chińską spuściznę kulturową.

W poezji tym co poeta pragnie przekazać nie jest często to o czym mówi. Zgodnie ze starą chińską tradycją liczba słów może być ograniczona, jednak myśli jakie się nasuwają są nieprzebrane. Tak oto wprawny czytelnik poezji czyta to czego nie ma w utworze, natomiast zwykły czytelnik czyta jego fizyczną treść.
Absolutnie nie wymagam, aby ktoś czytał ten artykuł "między wierszami". Mniej więcej jest to ideał filozofii z cechami sztuki i sztuki z cechami filozofii tak wszędobylskiej w dziedzinach aspektów chińskiej kultury.

Czy kultura chińska jest dla Ciebie równie inspirująca?

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Opowieści niezwykłe - Byłem pierwszym cesarzem cz.II

Opowieści niezwykłe - Byłem pierwszym cesarzem cz.II


Autor: Adam Topor


Qin wiedział, że aby powstało silne cesarstwo trzeba wykonać znacznie więcej niż tylko pokonać wroga.


Cesarskie reformy

Qin wiedział, że aby powstało silne cesarstwo trzeba wykonać znacznie więcej niż tylko pokonać wroga. Postanowił teraz podbite królestwa połączyć szeregiem reform. Aby zaznaczyć wagę przemian, nad ustawami przybijał pieczęcie używane jedynie przy wyjątkowych okazjach. Miało to podkreślać, że nowe ustawy nie są takimi sobie zwykłymi edyktami lecz prawem, które spłynęło z Niebios.

Każde z ówczesnych królestw miało własny system miar i wag. Qin wprowadził ujednolicone standardy i wysłał inspektorów, aby sprawdzali czy są przestrzegane. Aby przyspieszyć transport kazał poszerzyć drogi aby mogło nimi przejechać jednocześnie sześć koni. Zbudował nowoczesny system nawadniania, wydał nowe monety, które miały być w obiegu w całym królestwie. Uporządkował nawet chaos wielu języków pisanych, którymi się posługiwano wprowadzając uproszczoną metodę pisania znaków.

Po raz pierwszy od 100 lat kraj uczył się żyć w pokoju. Lecz to było zbyt piękne aby trwało zbyt długo. Qin nakazywał by jego prawo było przestrzegane bezwzględnie jako jedyne obowiązujące. W królestwie istniały jednak księstwa, które propagowały wolność myśli, ale Qin znalazł i na to wymyślny sposób.

Wielki Mur

Różne królestwa postawiły wcześniej ciągi murów obronnych. Qin nakazał teraz by północne fortyfikacje były połączone w jeden wielki mur, wszystko w trosce o najazdy Mongołów na jego państwo. Jego lojalny generał oraz najstarszy syn zostali wysłani aby dopilnować budowy. Miały być to podwaliny "Wielkiego Muru Chińskiego".

Przy budowie długiego na pięć tysięcy kilometrów "kamiennego węża" zatrudniono 700.000 tyś rzemieślników i robotników z całych Chin. Stanowi to jednak tylko niewielką część wielkiej Chińskiej spuścizny. Nowy mur rozpoczynał się w rejonie Lintao w prowincji Gansu, biegł wzdłuż "Żółtej Rzeki" przez prowincję Shanxi i dalej w kierunku Liaoning.

Załogę tej wielkiej fortyfikacji stanowiły specjalne garnizony żołnierzy rezydujących w specjalnie przygotowanych wieżach strażniczych. Tą drogą przesyłano sygnały ostrzegawcze oraz ważne informacje. Każda wieża stanowiła swoistą pojedynczą jednostkę samowystarczalną.

Armia z terakoty

Ogromne fabryki terakoty przystąpiły do pracy nad dziełem Qin'a budując glinianą armię podążającą za swym władcą ku chwale. Aby podróż cesarza na "drugą stronę" była łatwiejsza piechurzy mieli nieść dzieła sztuki, broń z brązu, nuty i dary. Grobowiec i armia miały przypominać bogom, że oto nadchodzi wielki QIN - pierwszy cesarz. Niezliczeni niewolnicy pracowali w pocie czoła przez 36 lat aby Qin mógł żyć w dostatku na wieki w Niebiosach...

Mijały wieki, a potęga Qin'a bladła na kartach historii. Usypaną przez ludzi górę - grobowiec zarosły krzewy. Tajemnicę wielkiego grobowca Qin'a skryły na setki lat mit, legenda i piach.

Dopiero po 22 wiekach historii sekrety te miały zostać ponownie odkurzone. W 1974 roku, wieśniacy kopiący studnię w cieniu wielkiego pagórka stanęli oko w oko z historią. Na dnie zwykłej studni stała armia wielkiego Qin'a nadal prowadząca swojego władcę ku wieczności. Tylko w jednym szybie wielkiego muzeum stoi 7 tysięcy rydwanów, koni, piechoty i łuczników z terakoty. Grobowiec Qin'a nadal pozostaje ukryty pod ziemią, lecz szyby prowadzące od dna studni ściągnęły tu rzesze konserwatorów, historyków sztuki, archiwistów, którzy teraz przez wiele pokoleń pozostaną wraz z armią u boku pierwszego cesarza.

Choć wojsko to zmarło wiele pokoleń temu, nadal służą hwale wielkiego cesarza, aby książę Niebios mógł żyć na wieki. Być może jednak jego cesarstwo przetrwało 10 tysięcy pokoleń.

Czy kultura chińska jest dla Ciebie równie inspirująca?

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Opowieści niezwykłe - Byłem pierwszym cesarzem cz.I

Opowieści niezwykłe - Byłem pierwszym cesarzem cz.I


Autor: Adam Topor


Działo się to 22 wieki temu, już od pięciuset lat Chiny toczyły wojnę...


Pierwszy władca

Działo się to 22 wieki temu, już od pięciuset lat Chiny toczyły wojnę - wojnę wydawałoby się nie mającą końca. Kiedy Chińczycy nie walczyli ze sobą wzajemnie, wojowniczy królowie 7 państw zmagali się z chaosem i korupcją w granicach własnych państewek. Nikt nie czuł się bezpiecznie.

Na zachodzie Chin w stołecznym mieście Chang'an rewolucja wisiała na włosku. Politycy prowadzili niebezpieczną grę, premier rządu kierował spiskiem przeciwko nowo mianowanemu królowi. Rzucone przez siebie wyzwanie ogłosił wywieszając obwieszczenia na bramach miasta. Żądał, aby król zmienił swoją politykę - popełnił wielki błąd. Poważnie nie docenił młodego króla, którego przeznaczeniem było bowiem stać się księciem Niebios, człowiekiem, który na zawsze miał zmienić świat.

Owym królem był potężny Qin (Chin - czyt. "czin"). Bunt zdławiono, przywódców pojmano i nie było im pisane długo pozostać przy życiu. Qin na przewrót pałacowy zareagował szybko i w sposób bardzo zasadniczy, tak aby każdy następny rebeliant zrozumiał. Premier najpierw musiał oglądać egzekucje, a potem zaproponowano mu prostsze wyjście - musiał popełnić samobójstwo. Nie było już wątpliwości kto jest prawdziwym władcą w królestwie.

Gdy Qin zdusił już bunt we własnym państwie, jego armia mogła się skupić na zdobywaniu innych królestw. Wojsko było sposobem na wyrwanie się z kieratu pracy na roli.

Silna armia

Jeśli młody człowiek walczył dzielnie i zwyciężał zostawał sowicie nagrodzony. Niewielu zdołało się oprzeć takiej pokusie. Całymi tysiącami wiejscy chłopcy spełniali swoje marzenia o chwale i zaciągali się do wielkiej armii, a ówcześnie nie było potężniejszych wojsk od tych dowodzonych przez samego Qin'a. Jego generałowie wiedzieli jaka wartość ma dobrze wyszkolona armia. Wielu z nich spędziło całe życie na doskonaleniu sztuki wojennej, byli kimś więcej niż tylko książętami na koniach - byli zawodowymi żołnierzami.

Nie wyszkolonych wieśniaków i młodych chłopców zmieniali w najpotężniejszą siłę wojskową jaką znał ówczesny świat. W czasach przed wynalezieniem prochu strzelniczego regiment łuczników był nie pokonany - była to potężna broń.

Wojna trwała kolejnych 10 lat, a władca był nieustępliwy podbił królestwa Han, Wei i Chou, po długiej kampanii zdławił ostatecznie królestwo Chu, lecz władcy ziemi Jen mieli plan, który nawet dzisiaj recytują z pamięci chińscy uczeni. Plan miał być ostatnią desperacką próbą powstrzymania Qin'a przed całkowitym zwycięstwem.

10 tysięcy pokoleń

Podjął się jej człowiek imieniem Jin-ke, którego przeznaczeniem była śmierć, miał za zadanie dostać się na tyle blisko Qin'a w jego pałacu by go zabić. Niezależnie od powodzenia misji posłańca i tak czekała go śmierć. Przywiózł ze sobą szczególny dar, oraz zwój sojuszniczych traktatów. Darem tym ku rozbawieniu Qin'a była głowa zdradzieckiego generała. Zwój natomiast miał się okazać większą niespodzianką. Wewnątrz zwoju Jin-ke miał ukryty sztylet. Wściekły Qin wysłał na państwo Jin wielką silną armię. Po pięciu wiekach wojen i zagłady wielki Qin wywalczył w końcu swoje cesarstwo, ale za jaką cenę. Qin ogłasza się Qin Shi Huang (Shy Huang Di) - Pierwszym Cesarzem Chin.

Nowe cesarstwo - mówił Qin - przetrwa 10 tysięcy pokoleń!. Uważał, że jest najpotężniejszym władcą jakiego zna świat. Był przekonany że cywilizowany świat nie istnieje po za granicami jego Państwa. Qin sprawował w kraju niepodzielną kontrolę, w swoim posiadaniu miał wszystko i wszystkich. Podczas ceremonii koronacji Qin ogłosił koniec wojny.

Udostępniono dzięki uprzejmości:
LiuHao Xue, Qian Yun Xuan
Xi'an China Museum
Wersja polska Adam Topor

Czy kultura chińska jest dla Ciebie równie inspirująca?

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Sztuka Wojny ulubiona księga Napoleona

Sztuka Wojny ulubiona księga Napoleona


Autor: Adam Topor


Co najmniej od 1980 roku, Sztuka Wojny została przeniesiona daleko poza sfery militarne i wojskowe. Dużo tekstu autor poświęca jak toczyć rozgrywki bez właściwego angażowania się w walkę...


Przydatność książki poza sferami wojskowymi:

Co najmniej od 1980 roku, Sztuka Wojny została przeniesiona daleko poza sfery militarne i wojskowe. Dużo tekstu autor poświęca jak toczyć rozgrywki bez właściwego angażowania się w walkę. Znaczy to, iż - słynny cytat: "Nie trzeba wyciągać armaty by zabić komara" daje kolejne wskazówki np. jak przechytrzyć przeciwnika, żeby fizyczna walka nie była konieczna. Jako takie, znalazło to stosowanie jako przewodnik treningu dla wielu różnorakich wysiłków, które nie wymagają bezwzględnej walki.

Książka zyskała popularność w korporacyjnych firmach; była nowością wśród książek o biznesie zastosowujących nauki do "polityki pakietu firmowego" i korporacyjnej strategii. Wiele japońskich spółek wytypowało tę książkę jako lekturę obowiązkową dla ich kluczowych kierowników i władzy wykonawczej. Książka jest również popularna wśród zachodnich zarządów spółek i firm, zawierając inspiracje i rady jak odnosić sukces w konkurencyjnych biznesowych sytuacjach.

Ktoś również zinterpretował Sztukę Wojny jako swoiste metody w rozwijaniu społecznych strategii, takie jak społeczne relacje - związki, ucząc specyficznych zachowań w stosunkach międzyludzkich.

Ulubiona książka Napoleona:

Sztuka Wojny jest jedną z najstarszych książek o wojskowej strategii na świecie. To jest też sławna nauka o strategii i ma ogromny wpływ na wojskowe projekty i rozwój taktyki biznesu. Po raz pierwszy przetłumaczono traktat na język europejski w 1782 przez francuskiego jezuitę Jean Joseph Marie Amiot i prawdopodobnie korzystał z tej wiedzy sam Napoleon. Nawet planowanie Operacji Pustynna Burza podobno opierało się o tą pracę.

Sztuka Wojny również została zastosowana, z wielkim powodzeniem, w biznesie i kierowniczych strategiach.

W kwietniu 1972 roku, archeolodzy odkryli grobowiec w Linyi - Prowincja Shandong, zawierające kilka fragmentów ważnych zwojów zakopanych podczas Dynastii Han. Między zwojami był rękopis Sun Bin Bing Fa i rękopis Sztuki Wojny Sun Tzu.

Pierwotnie praca została zatytułowana Sunzi (spotkamy też SunTzu). Dużo później, jak ich autor stał się mniej powszechny praca stała zatytułowana jako Sunzi bingfa (Sun tzu ping fa) które to można przetłumaczyć jako Zasady (Prawa) korzystania z potęgi nauczyciela (mistrza) Sun.

Zanim wersja zwoju bambusowego została odkryta przez archeologów w kwietniu 1972, przytaczana wersja Sztuki Wojny była Adnotacją Strategii Sun Tzu przez Cao Cao, założyciela Królestwa Cao Wei.

Po tym jak został wymyślony ruchomy druk, Sztuka Wojny (z adnotacjami Cao Cao) została opublikowana jako wojskowa książka o militarnym tekście, znana jako Siedem Wojskowych Klasyk z sześcioma innymi książkami o strategii. Książka wymieniała Dziesięć Szkół Sztuki Wojny i została opublikowana przed 1161 rokiem.

Ojczysty język Chińczyków stał się coraz bardziej popularny pod koniec 1920 roku. Wypisy w języku Chińskim zaczęły ukazywać się coraz częściej. Trochę tych prac zostało przetłumaczonych na inne języki, także na Japoński.

The Department of the Army w Stanach Zjednoczonych, poprzez dowództwo i Główny Sztab Uczelni, zarządził wszystkim jednostkom, trzymać tę książkę w księgozbiorach biblioteki, oraz w głównej kwaterze dla edukacji personelu w sztuce wojny.

Sztuka wojny szczególnie jest wymieniana z nazwy jako wzór prac, dla każdej indywidualnej jednostki i oficerów, urzędników, służb wewnętrznych ect. by można było przygotowywać krótkie prezentacje dla innych oficerów, urzędników itp. w procesie doskonalenia i edukacji.

Czy kultura chińska jest dla Ciebie równie inspirująca?

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Sun Tzu (SunZi) Genialny tyran

Sun Tzu (SunZi) Genialny tyran


Autor: Adam Topor


Chociaż prawie nic nie wiemy z życia życia Sun - tzu (SunZi), jego traktat, Sztuka Wojny, był jednym z najbardziej wpływowych wojskowych podręczników w historii świata.


Został któregoś dnia wezwany do cesarza, który zasugerował, iż przydałaby mu się bardzo skuteczna armia. Sun - tzu znalazł dwóch cesarskich faworytów stawiając ich na czele dwóch różnych oddziałów i kiedy nie zdołali narzucić skutecznej dyscypliny swoim podwładnym on odciął im głowy wbrew protestom imperatora. To spowodowało, że oddziały zaczęły szkolić się dokładniej. On stał się znany jako wojownik Sun i nigdy nie przegrał żadnej bitwy.

Sztuka Wojny jest znaną z jego realistycznego oszacowania politycznych ograniczeń działań wojennych. To jest podręcznik podzielony na część musztry, część taktyczną i przegląd, oraz część politycznego traktatu. W ostatnich latach książka ta zrobiła niesamowitą furorę jako narzędzie w szkołach biznesu w Japonii i Stanach Zjednoczonych.

Kreując wizerunek biznesu i skutecznego marketingu amerykańscy studenci kierunków ekonomicznych posługiwali się takimi bądź podobnymi cytatami:

Sun-Tzu powiedział:

- Cała wojna oparta jest na podstępie. W związku z tym kiedy jesteś gotów, by atakować, musisz wydawać się nieudacznikiem; kiedy używasz całej swojej potęgi udaj że jest ci to obojętne; kiedy jesteś blisko, okłam swojego nieprzyjaciela, że jesteś daleko; kiedy daleko - musimy zrobić wszystko by uwierzył, że jesteśmy blisko.

- Wyciągnij przynęty, by zwabić wroga. Udaj nieporządek i zgnieć go. Jeśli on jest zabezpieczony w każdym szczególe, bądź na to przygotowany. Jeśli on jest ważniejszy, unikaj go. Jeśli twój przeciwnik jest cholerycznego temperamentu, szukaj sposobności by go rozdrażnić. Udaj, że jesteś słaby, a on urośnie w arogancję.

- Sztuka wojny jest sprowadzona do pięciu stałych czynników, wszystkiego, co potrzebuje zostać wzięte pod uwagę. To jest: Moralne Zasady; Niebo; Ziemia; Dowódca; Metoda i dyscyplina,

- Moralne Prawa nakazują ludziom, być w zupełnej zgodzie z ich władcą, aby oni poszli za nim bez względu na swoje życie, niestrwożeni niebezpieczeństwami.

- Niebiosa wyznaczają dzień i noc, zimno i gorąco, czas i porę.

- Ziemia stanowi odległości, duże i małe; niebezpieczeństwa i opiekę: otwarte przestrzenie i wąskie przejścia; szanse na życie i śmierć.

- Postawa Dowódcy stanowi cnotę mądrość, szczerość, życzliwość, odwagę i ścisłość.

- Przez Metodę i dyscyplinę macie rozumieć porządkowanie wojska w jego właściwych pododdziałach, hierarchię stopni między oficerami, obronę dróg, przez które zapasy zaopatrzenia dotrą do wojska bezpiecznie nie nadwyrężając wojskowego wydatku.

- Tych pięć czynników powinno być znajome dla każdego generała. Ten, który je zna będzie zwyciężał; ten, który je zna nie zawiedzie.

- Dlatego, kiedy szukasz ustaleń swoich wojskowych warunków, podejmij decyzje na podstawie porównania tych mądrości


Tytuł oryginału: yishu zhanzheng sunzi
Konsultacja fragmentów w j.polskim Adam Topor

ShuDian the China Ebooks i nie potrzebujesz dodatkowych źródeł... ShuDian the China Ebooks Library

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Dostępność słowa pisanego, a upowszechnianie literatury

Dostępność słowa pisanego, a upowszechnianie literatury


Autor: Adam Topor


Wyobraź sobie drogi czytelniku pana Gutenberga wynalazcę ruchomej czcionki drukarskiej i rewolucję jaką wprowadził w dziedzinie wydawnictw drukowanych i książek. Nie miał jednak pojęcia, że ktoś był szybszy i wcześniej wpadł na ten sam pomysł zastępując ręcznie przepisywane księgi ruchomymi drewnianymi "klockami" z wyrytym tekstem.


Dzieje Chińskiego utworu literackiego są niemal tak długie jak istnienie specyficznego pisma, za pomocą którego je przekazywano. Najstarszych przykładów dzieł literackich poszukuje się już w starożytności. Niezwykła rozpiętość okresów twórczości, a także specyfika rozwoju kulturowego państwa Chińskiego spowodowały wypracowanie przez literaturę tego kraju pewnych praw i form.

Spójrzmy na tradycyjną książkę chińską. Ówczesna forma jedwabnego lub pergaminowego zwoju z pewnością kojarzy się nam z okresem starożytnym. Bardziej obcą dla nas jest forma złożonych w pół jednostronnie zapisanych “kartek” - stron. Wewnątrz na marginesach umieszczane były opisy, numeracja stron, oraz tytuł książki.

Literatura Chińska to nie tylko literatura piękna. Będąc Europejczykami przyzwyczailiśmy się do formy utworów pisanych przede wszystkim prozą. Trudno dostrzegalne są różnice pomiędzy dziełem literackim, filozoficznym, lub historycznym. W Chinach w treść traktatów literackich wplatano często fragmenty fikcji, memoriały, wierszowaną prozę, zaś utwory poetyckie włączano w treść całych rozpraw niczym encyklopedie.

W tym miejscu chciałbym przytoczyć za przykład trzy tomowy zbiór największych utworów epoki Tang przygotowywany przez ShuDian the China Ebooks Library w cyklu A History of Chinese Civilization, oraz “Wielką Księgę pieśni z gór sześciu prowincji”.

Najstarsze zachowane do naszych czasów utwory pochodzą z epoki Zhou tj. Okres między XIw, a 221 rokiem p.n.e. Tutaj spotykamy największe dzieła: “Księgę Pieśni”, “Księga Historii”, “Wielka Księga Przemian” - znana nam jako I'Cing (YiJing), “Kroniki Królestwa” - znane również jako słynne “Wiosny i Jesienie”. Chociaż ich kompozycję przypisuje się Konfucjuszowi to jednak zawierają treść nieco starszą. Ich zawartość to niejednokrotnie swoista antologia form literackich poezji, hymnów, pieśni, oraz innych mniejszych lub większych utworów.

ShuDian the China Ebooks Library przygotowuje niebywałą kolekcję utworów literatury, które pomogą nam bliżej poznać kulturę chińską, a tym samym samych Chińczyków, a także będą niesamowitą atrakcją dla wszystkich wielbicieli nietuzinkowych zbiorów literatury.

Czy kultura chińska jest dla Ciebie równie inspirująca?

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Praktyczny kurs pisarstwa

Praktyczny kurs pisarstwa


Autor: ZM


Wiadomo: każdy potrafi pisać. To żaden problem! Usiąść i napisać powieść.


Wystarczy teraz „usiąść i napisać”. Dobrze powiedzieć. Pomysłów jest mnóstwo, aż się przelewają w głowie. Trzeba je tylko uporządkować, nadać im odpowiednią formę. Tu zaczynają się problemy.

Na początek garść podstawowych definicji. Pewnie, że są powszechnie znane. Chodzi tu jednak o ich pełne uświadomienie sobie. Są podstawowe, gdyż są niezwykle ważne.

FABUŁA – szkielet konstrukcyjny, na którym musi się opierać powieść lub opowiadanie. Jest czymś w rodzaju scenariusza.
Składa się z trzech części:
1.początek
2.środek
3.koniec

Bez tych trzech części nie ma opowiadania. Oczywiście jest to wzorzec. Literatura współczesna wielokrotnie pokazała, że za nic ma wszelkie reguły. Jednak, by opowieść miała sens, musi składać się z tych trzech elementów. Na początku pisarz jest zobowiązany zaciekawić czytelnika, obiecać mu egzotyczną wyprawę, wielką przygodę. Może też go zdenerwować, wprawić w zachwyt, obrzydzenie. Może wszystko. Ważne, by czytelnik zechciał czytać dalej. To jest celem pisarza. Potem, nadal spełniając nadzieje czytelnika, musi powolutku spełniać swoje obietnice. I to jest właśnie „środek” – spełnianie obietnic danych czytelnikowi na początku, że czytając właśnie moją powieść przeżyje coś niezwykłego.

Czytanie nie jest niczyim obowiązkiem, jest przyjemnością. Pisarz musi „robić dobrze” swojemu czytelnikowi. W przeciwnym razie – odrzuci on czytanie, sięgnie po streszczenie, pozostanie przy recenzjach gazetowych, które nie zawsze są uczciwie napisane.

Podstawową regułą jest to, że fabuła musi stanowić logiczny ciąg wydarzeń, tzn. wydarzenia muszą wynikać z siebie nawzajem. Każda powieść powinna zmierzać w określonym kierunku i odpowiadać na pytanie fabularne postawione na początku. W kryminałach jest ono najbardziej wyraźne: „kto zabił?” W innych gatunkach pytanie nie musi być tak wyraźne, może to być tylko: „i co dalej?”. Ważne, by przyciągało uwagę i to do samego końca. Od wydarzenia do wydarzenia, w nieustannej pogoni za… Tu wpisz własne cele: może to być rozrywka, przygoda, przyjemność, poznanie, co tylko chcesz.

Fabuła to swoisty ciąg kostek domina: każda przyczyna prowadzi do określonego skutku, jak u Czechowa: „jeśli w pierwszym akcie na ścianie wisi strzelba, to w ostatnim akcie powinna wypalić.”

Na początku pojawia się więc pytanie, a na końcu – odpowiedź na nie.

Oczywiście sama fabuła to nie wszystko. Nie ma opowieści bez działających bohaterów. Oni są motorem napędowym akcji, budują fabułę, nastrój, sprawiają, że czytelnik identyfikuje się z którymś z nich, co doskonale uwierzytelnia opowiadaną historię. Działająca w fabule postać jest istotą całkowicie zmyśloną przez ciebie, nawet jeśli starasz się opisać istniejące osoby. Postać będzie i tak wytworem twojej wyobraźni. Musi jednak być tak skonstruowana, aby twój czytelnik uwierzył, że istnieje naprawdę.

POSTACI – muszą być konkretne, charakterystyczne, wyróżniające się z tłumu, by Czytelnik zechciał się do nich przywiązać i zapamiętać je na dłużej niż trwa czytanie książki. Oczywiście czynnikiem wyróżniającym postać może być jego nieokreśloność. Ważne jednak, by wyróżniał się czymś godnym zapamiętania. Nie jest to łatwe, ale dobrze obmyślona postać może zacząć żyć własnym życiem, a wtedy można już pozostawić jej pełną swobodę w działaniu.

Naczelną zasadą fabuły jest KONFLIKT. Podtrzymują go dwa typy rywalizujących ze sobą bohaterów: PROTAGONISTA i ANTAGONISTA (lub antagonizm). Innymi słowy: protagonista to nasz bohater pozytywny, ktoś, za kim „trzymamy kciuki”, kto jest główną siłą napędową fabuły.

Z kolei antagonista jest jego przeciwnikiem, osobą mającą wszelkie negatywne cechy i konkretny powód, by nie znosić głównego bohatera. W filmach jest to zwykle psychopatyczny morderca, który wyjątkowo nie lubi prowadzącego śledztwo w jego sprawie gliniarza. Na walce między tymi dwoma postaciami opiera się cała akcja. Bez nich fabuła nie miałaby sensu.

Przeciwnikiem protagonisty może być również „bezosobowa siła” (tzw. antagonizm), np. Natura, ale także Bóg, honor, społeczeństwo, kultura, szkoła itd. Niekoniecznie wrogiem jest konkretna osoba, choć wówczas konflikt ma bardziej realny charakter, szczególnie, gdy jest dobrze umotywowany.

Fabuła składa się z pewnych podstawowych elementów. Najważniejszy z nich to scena. Scena ma pokazywać bohaterów w działaniu i posuwać akcję do przodu. Zadaniem pisarza jest pokazywanie, a nie streszczanie kolejnych wydarzeń. Streszczać można zdarzenia mniej istotne dla przebiegu całej fabuły.

SCENA – zdarzenie pokazane w formie dramatycznej. Cechuje się jednością miejsca akcji. Przejście do innego miejsca wiąże się ze zmianą sceny. Podobnie jak w teatrze: zmiana dekoracji = nowa scena. Scena musi być dynamiczna. Dynamikę budują przede wszystkim dialogi bohaterów, najlepiej antagonistów. Tworzy się wówczas zjawisko nazywane akcją, która jest niczym innym, jak po prostu dzianiem się. Akcja ma pokazywać bohaterów w działaniu. Dużą rolę odgrywać tu więc będą czasowniki. O przymiotnikach można na razie zapomnieć, gdyż opóźniają jedynie akcję. Należy je dozować skąpo, wybierać tylko te, które najpełniej oddadzą klimat i charakter działań. Fabuła to dzianie się. Ruch najlepiej wyraża się za pomocą czasowników. Nadmiar przymiotników jedynie spowalnia akcję, nawet do całkowitego zatrzymania. Tak powstaje nuda. A to największy wróg pisarza i czytelnika.

Powtórzmy:

SCENA = DIALOG + AKCJA
Zasada: POKAZYWAĆ A NIE STRESZCZAĆ

Co ciekawe: fabuła dobrej powieści da się streścić w kilku zdaniach, mówiących o pytaniu fabularnym i udzielonej odpowiedzi.

Przykład:

„Proces” Kafki opowiada historię Józefa K. oskarżonego o coś przez sąd. Pytanie: o co jest oskarżony? Czy kara zostanie wymierzona? Odpowiedź: nie wiadomo, o co był oskarżony. Kara została wymierzona. Przebieg fabuły: szukanie odpowiedzi na pytanie fabularne przez głównego bohatera.

I tyle. A kryje się w tym wielkie dzieło. Prosty pomysł, doskonała powieść.
Oczywiście wiele zależy od talentu pisarza, jego wytrwałości, ale warto poznać kilka tajników stosowanych od lat przez mistrzów rzemiosła. Malarz uczy się technik malarskich, podobnie powinni czynić pisarze. Sam geniusz to wiele, ale i nie wszystko. Z kolei dobre rzemiosło może dopomóc mniejszemu talentowi.

Jak zacząć pisać?

Należy ustalić:

1.Pytanie fabularne:
- czy środek powieści zmierza do udzielenia odpowiedzi
- czy koniec udziela odpowiedzi na pytanie fabularne
2.Cechy protagonisty i antagonisty
3.Plan wydarzeń – łańcuch przyczynowo-skutkowy (efekt domina)
4.Plan rozmieszczenia scen

Każda scena powinna wnosić coś nowego do fabuły, posuwać akcję naprzód. W przeciwnym razie: całość okaże się nudna. Ciekawa fabuła opiera się na motywie walki, na konflikcie, ścieraniu się przeciwieństw. Wynik tej walki nie powinien być z góry przesądzony.
Naczelna zasada: „zaciekawić czytelnika”.

Korzysta z tego kino hollywoodzkie, szczególnie w wersji przygodowo-sensacyjnej. Trzymanie w napięciu, nagłe zwroty akcji – to wyznaczniki, których niesłusznie unika powieść, oceniając je jako „niskie”, należące do kultury masowej. A przecież można połączyć chwyty pochodzące z kultury popularnej z wysoką literaturą. Przykładem jest trzymające w napięciu „Imię róży” Umberto Eco, gdzie obok wątku kryminalnego a la Sherlock Holmes, wpleciono rozważania filozoficzne, całe referaty na temat kultury średniowiecza itd.

KONSTRUKCJA FABULARNA:

1.WYDARZENIE INICJUJĄCE – rozpoczyna ruch fabularny, stawia pytanie fabularne.
2.OKRES ROSNĄCEGO NAPIĘCIA – wydarzenia prowadzące w logiczny sposób do udzielenia odpowiedzi na pytanie fabularne. Łańcuch zdarzeń. Tzw. „środek”.
3.WYDARZENIE KULMINACYJNE – szczyt napięcia fabularnego. Klimaks. Szczyt drabiny zdarzeń, budowanej przez całą fabułę. Rozstrzygające wydarzenie, do którego prowadzą wszystkie nici fabuły. Odpowiedź na pytanie fabularne.
4.OKRES SŁABNĄCEGO NAPIĘCIA – zwykle bardzo krótki odcinek, pozwala nabrać oddechu Czytelnikowi, po emocjach, których właśnie doświadczył.
5.DOPEŁNIENIE – streszczenie zdarzeń „po” osiągnięciu celu. Wszystko, co wydarzyło się później z bohaterami.

Rys 1. Ruch fabuły.

Przykład:
Schemat fabularny kryminału:
zbrodnia
detektyw
zagadka
śledztwo
zdemaskowanie winnego

Pytanie fabularne: kto zabił?

Plan fabularny:
1.zbrodnia (początek)
2.śledztwo (środek)
3.odkrycie winowajcy (koniec).

Wydarzenie inicjujące ma zaciekawić czytelnika, a wydarzenie finałowe – zaskoczyć go.
Reguła prowadzenia narracji w ten sposób, jakby opowiadacz nie znał rozwiązania i sam był zaskoczony. Narrator nie powinien znać finału zanim do niego naprawdę dojdzie. Czytelnik także musi mieć satysfakcję z przeprowadzania śledztwa „na własną rękę”, choć wiadomo, że w kryminałach zwykle z pozoru niewinna osoba okazuje się sprawcą :-)

Katarzyna Siba - jest autorką ebooka Praktyczny Kurs Pisarstwa


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.